czwartek, 22 stycznia 2015

Zazdrość

Tytuł: Zazdrość
Zespół: GOT7
Gatunek: Fluff
Pairing: 2jae- Jaebum(JB) X Youngjae, Markson- mark X Jackson






Zazdrość była negatywnym elementem związku. Była dowodem braku zaufania, które wkradało się w łączącą ludzi więź i powoli ją niszczyło. Jednak czasem powstrzymanie rodzącego się w sercu rozgoryczenia było trudniejsze niż się wydawało, zwłaszcza jeśli przed oczami miało się obraz podsycający złość. Scena rozgrywająca się przed nim była zdecydowanym zaprzeczeniem słów jego chłopaka.

Youngjae siedział skulony na ławce ukrytej za koroną niskiego drzewka i nie wiedział, czy bardziej chciało mu się płakać, czy wrzeszczeć ze złości. Był chory, jednak doszedł do wniosku, że może jeśli zaczerpnie odrobinę świeżego powietrza, poczuje się lepiej. I tak nie miał co robić, ponieważ jego studiujący chłopak miał tego dnia popołudniowe zajęcia. A przynajmniej tak mu powiedział.
Jednak jak się okazało, JB okłamał go i poszedł spotkać się ze swoim znajomym. Youngjae nie wiedział, czy ich "schadzkę" można było nazwać randką, ale sam fakt, że nastolatek musiał spędzać samotnie czas podczas choroby bolał. A bardziej bolało tylko kłamstwo i to, że JB wolał Mark'a od swojego chłopaka.

Youngjae zacisnął zęby ze złości, kiedy Mark roześmiał się na głos i przyciągnął równie roześmianego Jaebum'a do siebie. Zarzucił mu rękę na ramię i strzelił mu pstryczka w policzek. Cała sytuacja wyglądała tak słodko, że nastolatek miał ochotę żygać tęczą. Zawsze wiedział, że więź jaka łączyła jego chłopaka z przyjacielem była niezwykle silna. Zanim zaczęli chodzić ze sobą, myślał nawet, że JB i Mark byli parą. Jednak Jaebum wyperswadował mu ten pomysł z głowy, kiedy po raz pierwszy go pocałował. Uczucie błyszczące w tamtym momencie w jego oczach było idealnym dowodem na to, że myślał o nim poważnie. 

Cóż, być może wtedy ich związek był dla studenta ważny, ale teraz Youngjae myślał, że jego chłopak zwyczajnie się nim znudził. A może po prostu miał dosyć tego, że chłopak nie był gotów na odważniejsze aspekty ich związku. Do tej pory dotarli jedynie na granicę pocałunków i delikatnych pieszczot, nie przekraczając jednak bariery nastoletniej niepewności i strachu.

Youngjae odgarnął przydługą grzywkę z czoła i odetchnął głęboko. Postanowił dać swojemu chłopakowi ostatnią szansę na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, nie przejmując się głosem na dnie rozumu, który podpowiadał mu, że oczy istotnie go nie zwodziły. Zawsze ufał bardziej sercu i miał nadzieję, że gasnące powoli zaufanie nie było po prostu naiwnością.

Chłopak wyciągnął z kieszeni spodni telefon. Drgnął nieco, kiedy uderzył w niego chłodny wiatr i napisał do JB krótką wiadomość.

* Gdzie jesteś, hyung?

Spojrzał ukradkiem na studenta. Ten wyciągnął z plecaka komórkę i szybko odpisał swojemu chłopakowi, nie przewidując konsekwencji swojego kłamstwa.

= Przecież mówiłem ci, że idę na uczelnię. Wpadnę wieczorem. Musimy porozmawiać.

Pojedyncza łza spłynęła po bladym nienaturalnie policzku, kiedy Youngjae wyciągnął wnioski ze słów JB. "Musimy porozmawiać...". Jego chłopak chciał mu zapewne oznajmić, że Mark był jego konkurencją w wyścigu, który nastolatek właściwie przegrał. Chłopak zacisnął usta w wąską kreskę, powstrzymując szloch. Wstał z ławki i powolnym krokiem udał się w stronę radosnej pary. Brakowało tylko, żeby dookoła nich zaczęły latać rozśpiewane skowronki.

Nie przejmując się dreszczami spowodowanymi gorączką, Youngjae wystukał w telefonie kilka ostatnich słów, żałując, że nie może okazać przez nie ciążącej mu na sercu goryczy.

* Nie wiedziałem, że twój kampus jest tak zielony. Ta fontanna po środku idealnie podkreśla atmosferę.

Youngjae był już tak blisko siedzącej na ławce pary, że usłyszał sygnał wiadomości, wydobywający się z telefonu JB. Czytając wiadomość od swojego chłopaka, student zmarszczył z konsternacją brwi i rozejrzał się dookoła.

- Ładnie razem wyglądacie- mruknął nastolatek i stanął za plecami chłopaka. Nie przejmował się swoimi przeszkolnymi oczami i wypływającymi z nich łzami.

- Youngjae?- Jaebum odwrócił się w stronę znajomego głosu i rozwarł ze zdziwienia powieki. Chłopak zaśmiał się sarkastycznie i skrzyżował ramiona na piersi.

- Skoro nie chciałeś mnie widzieć, mogłeś chociaż zebrać się na odwagę i powiedzieć mi to prosto w oczy. Cały ten teatrzyk nie był konieczny, chociaż muszę przyznać, że rozegrałeś ten dramat po mistrzowsku- głos Youngjae'a zadrżał, kiedy chłopak spojrzał na zszokowanego Mark'a.- Nie przeszkadzajcie sobie- nastolatek obszedł ławkę dookoła i zwrócił się w stronę wyjścia z parku.

Szedł powoli wysypaną kamyczkami ścieżką. Nie przeszkadzał mu fakt, że ludzie widzieli jego łzy, ale wolał znaleźć się w domu, w momencie w którym zacznie ryczeć jak porzucona małolata. Zagryzając boleśnie wargę, puścił się biegiem, nie przejmując się Jaebum'em, który szybko za nim podąrzył. Youngjae mijał dobrze mu znane budynki i sprawnie manewrował w tłumie ludzi. W pewnym momencie poczuł lekkie zawroty głowy, więc zwolnił nieświadomie. JB wykorzystał to i chwycił go mocno za nadgarstek. Student nie przejmował się swoim suchym jak wióry gardłem i zaniedbaną kondycją. Był zbyt zajęty spoglądaniem na twarz młodszego chłopaka, która mokra była od łez. Martwił go także jej kolor, ponieważ pomimo prześwitujących lekko rumieńców złości, pulchne policzki i tak pozostawały niepokojąco białe.

- Youngjae, ja...- zaczął cicho JB.

- Puść mnie- wycedził nastolatek i spróbował wyrwać rękę z silnego uścisku.

- To nie tak jak myślisz...

- Dosyć oklepana kwestia, nie sądzisz?- stwierdził sarkastycznie młodszy. Jaebum przeczesał wolną ręką wlosy i rozejrzał się dookoła. 

Środek chodnika i tłum ludzi raczej nie sprzyjały rozmowie, którą musieli odbyć. Na szczęście, JB dostrzegł nieopodal niewielką, boczną uliczkę. To i tak nie były warunki, w których chciałby wyjaśnić wszystko swojemu chłopakowi, ale lepsze to niż nic. Tym bardziej, że Youngjae lubił dochodzić do bezsensownych konkluzji, które ciężko było mu wybić z głowy. Chociaż w tej sytuacji, Jaebum był sam sobie winien.

Nie przejmując się zapierającym się nastolatkiem, JB przepchnął się pomiędzy ludźmi i stanął przed Youngjae'em tak, że ten nie miał drogi ucieczki.

- Wiem, jak to wyglądało- zaczął znów starszy i odgarnął z czoła młodszego grzywkę. Ten strącił szybko jego rękę, jednak stanął spokojnie, wiedząc, że i tak nie uda mu się ominąć wyższego i bardziej umięśnionego ciała.- Wiem też, że okłamanie cię nie było dobrym pomysłem, ale nie miałem wyjścia.

- Kpisz sobie?!- warknął Youngjae.- Mnie pouczasz o zaufaniu ilekroć wspominam o twoich "przyjaciołach",- zrobił w powietrzu znak cudzysłowia- a sam cały czas mnie okłamujesz!

- Po pierwsze, nigdy jeszcze cie nie okłamałem- JB zmarszczył nieco zagniewany brwi.- Po drugie, to są tylko przyjaciele- podkreślił słowo "tylko".

- Wybacz, ale to co widziałem, przeczy twoim słowom.

- Tak, wiem- przyznał Jaebum ze skruchą i westchnął ciężko.- Przepraszam, że cię okłamałem i przepraszam, że nie byłem przy tobie, kiedy mnie o to poprosiłeś.

- Myślisz, że głupie przepraszam wszystko załatwi?

- Nie. Masz rację, nadszarpnąłem twoje zaufanie, ale nie zrobiłem niczego, co byłoby oznaką zdrady. Między mną, a Mark'iem, i innymi zresztą też, do niczego nie doszło. Wiem, że to zabrzmi banalnie i patetycznie, ale naprawdę zależy mi na tobie. Potrafię być wierny. Nie spojrzałem na nikogo w sposób, w jaki patrzę na ciebie, od kiedy się poznaliśmy.

Ton głosu JB, a także to, jak błyszczały mu oczy, wydały się Youngjae'owi szczere. Jednak wyraz twarzy starszego, który był mieszaniną skruchy i uczucia nie rozwiał wątpliwości chłopaka. Do cholery, Mark był sto razy atrakcyjniejszy od niego. JB znał go znacznie dłużej i na pierwszy rzut oka było widać, że miał z nim lepszy kontakt. Poza tym, to, że Youngjae zachowywał się jak cnotka, na pewno nie przemawiało dobrze na jego stronę.

- W takim razie, po co mnie okłamałeś?- powiedział młodszy, dochodząc nagle do wniosku, że zachowywał się żałośnie. Nie dość, że ryczał jak baba, to jeszcze urządzał scenę zazdrości.

JB westchnął i sięgnął po coś do kieszeni spodni. Zanim jednak wyciągnął szeleszczący papier, postanowił wyjaśnić chłopakowi przyczynę, dlaczego spotkał się z Mark'iem tak, żeby ten o tym nie wiedział.

- Myślisz, że nie zauważyłem, jak patrzyłeś na mnie, ilekroć mówiłem o Mark'u? Wiem, że byłeś zły, ponieważ spędzałem z nim dużo czasu. Nie chciałem bardziej cię zezłościć.

- Dlatego zdecydowałeś się kłamać- Youngjae pokiwał z udawanym uznaniem głową. JB westchnął znów i pokazał chłopakowi kolorową ulotkę.

- Co to jest?- nastolatek spojrzał na papier, jak na największego wroga.

- Przeczytaj- Jaebum podsunął mu ulotkę bliżej twarzy i czekał, aż Youngjae w końcu ją przeczyta. 

Youngjae prześledził wzrokiem najważniejsze informacje dotyczące sprzedaży nieruchomości. Chłopak zmarszczył brwi. JB widząc, że nastolatek nic nie zrozumiał, przyciągnął go lekko do siebie i z uśmiechem zauważył, że ten niezbyt się wyrywał.

- Pamiętasz, że zacząłem ostatnio narzekać na moje mieszkanie?- zapytał i pogładził młodszego po plecach, kiedy ten uspokoił się momentalnie.

- Chcesz się przeprowadzić?- JB przytaknął.

- Przyjaciel Mark'a pomógał mi dopełnić formalności- Jaebum spojrzał swojemu chłopakowi w twarz. Youngjae nie całkiem mu uwierzył. Nastolatek badał uważnie twarz starszego, szukając w niej prawdy.- Mówię poważnie. Możemy zadzwonić do Namseok'a, jeśli potrzebujesz dowodu.

- Nie, nie. W porządku- Youngjae pokręcił głową i odchrząknął.- Ale, czemu... Co ci się nie podoba w twoim mieszkaniu?- zapytał po chwili milczenia.

- Jest za małe.

- Jak to?

- Chciałem dzisiaj o tym porozmawiać, ale twoja nadwrażliwość pokrzyżowała mi plany- JB uszczypnął młodszego w policzek. Na jego usta wypłynął lekki uśmiech, ale niemal od razu zbladł. Jaebum zdawał sobie sprawę, że cała ta sytuacja powstała z jego winy.- Chciałem zapytać cię, czy nie zamieszkałbyś ze mną- oczy Youngjae'a rozwarły się z szoku. Szczęka mu opadła, kiedy dotarł do niego sens słów starszego. 

JB nie mógł się powstrzymać i wybuchnął niepohamowanym śmiechem, widząc komiczną minę chłopaka. Nie mogąc się oprzeć, pochylił się nieco i zamknął młodszemu usta lekkim pocałunkiem. Muskał pulchne wargi, prosząc o pozwolenie na odważniejsze posunięcie. Youngjae jęknął cicho, tłumacząc sobie, że zadrżał nie z powodu podniecających poczynań starszego, ale dlatego, że jego gorączka nagle wzrosła. Mimo tego, że cały ten dzień, tłumaczenia studenta, a także jego kłamstwo wciąż poddawały wątpliwościom szczerość chłopaka, Youngjae uległ i pozwolił się objąć.

Zadrżał lekko i wtulił nos w koszulkę JB.

- Dlaczego w ogóle wyszedłeś z domu, skoro jesteś chory?- zapytał zwyczajnie starszy, jakby zapominając o kwestii mieszkania. Zupełnie, jakby chęć zamieszkania z chłopakiem była rzeczą trywialną, niemal codzienną.

- Myślałem, że lepiej się poczuję- odmruknął Youngjae.

- Przepraszam- Jaebum spróbował spojrzeć młodszemu w oczy, ale ten jeszcze mocniej wtulił się w ciepłą klatkę piersiową.

- Ja też przepraszam- wyszeptał Youngjae, a denerwujące pytanie zabrzęczało mu w głowie, przyćmiewając dotychczasową złość.- Hyung, dlaczego dałeś się przytulić Mark'owi?

- Straszny z niego pieszczoch, a ostatnio jest nieco samotny- mruknął żartobliwie i rozczochrał czarne kosmyki.- Youngjae-ah, naprawdę nie musisz się martwić. Jestem blisko z Mark'iem. Nie zaprzeczam, to mój przyjaciel, ale jesteś jedyną osobą, do której chcę się przytulać- wyszeptał mu na ucho i lekko je przygryzł. Młodszy drgnął zaskoczony.

- Nie lubię, kiedy go dotykasz- wymruczał, zmieniając tryb z zazdrosnej jędzy na ociekającą cukierkowością słodycz.

- Zauważyłem- JB zachichotał.- Nie martw się. Mark niedługo sam zacznie ode mnie uciekać- zauważył, przypominając sobie, że Taiwańczyk będzie miał w przyszłym tygodniu specjalnego gościa.

- Jaebum-hyung- zaczął niepewnie Youngjae, ale ugryzł się w język. Nie mógł opanować czającej się wciąż w sercu niepewności.

- Youngjae-ah- JB ujął w dłonie twarz młodszego i cmoknął go w nos.- Naprawdę nie masz powodu do obaw. Gdybym nie chciał z tobą być, powiedziałbym ci. Poza tym, naprawdę myślisz, że zrezygnowałbym z takiego chłopaka, jak ty? Masz najbardziej niesamowite, czekoladowe oczy, w których zawsze widać, co czujesz. Uwielbiam sposób, w jaki rumienisz się, ilekroć się całujemy, a także to, jak nieśmiało patrzysz na mnie, kiedy wspominam o takich rzeczach. Twój ciepły głos sprawia, że aż chcę się uśmiechać, a spokój z jakim rozmawiasz ze mną ilekroć się denerwuję, powoduje, że z każdym dniem coraz mocniej cię kocham.

Słysząc to pełne uczucia wyznanie, Youbgjae przełknął ciężko, a jego tawrz zabarwiła się czerwienią. Jego serce przyśpieszyło, kiedy JB znów pochylił się wnjegi stronę. Jaebum ucałował najpierw oba policzki młodszego, żeby skierować po chwili usta na chłodne czoło, brwi i powieki. Kontakt z gorącymi wargami starszego sprawił, że Youngjae sam przyciągnął go do pocałnku. Chłopak nie przejmował się tym, że znajdowali się w miejscu publicznym, ani tym, że nagle nogi odmówiły mu posłuszeństwa, a przed oczami zatańczyły mu mroczki...


~**~


- Więc, jak wam idzie przeprowadzka?- zapytał Mark, patrząc z uśmiechem na Youngjae'a, który ściskał mocno przedramię JB i oscentacyjnie oparł o nie głowę. Niechęć wymalowana w jego oczach był aż nazbyt oczywista, a zmarszczone lekko brwi tylko ją potwierdzały. Jednak pomimo błyskawic, które ciskały jego ciemne tęczówki, Mark szczerze polubił nastolatka, a także sposób, w jaki jego zachowanie wywołało cielęcy uśmiech na twarzy jego przyjaciela.

- Cóż, jego rodzice- JB przyszczypnął pod stołem udo nastolatka- nie byli zbyt mili, kiedy przyniosłem ich omdlałego syna do domu- powiedział z uśmiechem, przypominając sobie ich zszokowane miny.- Ale, że mnie uwielbiają, szybko się zgodzili i właściwie prawie skończyliśmy przewozić nasze rzeczy- Jaebum wzruszył ramionami.

Musiał przyznać, że w momencie, w którym Youngjae zemdlał tamtego dnia, sam był nieźle przestraszony. Na szczęście, była to wina nieszczęsnego przeziębienia i chłopak szybko wrócił do siebie. JB często żartował sobie, że to jego pocałunek wywołał taki efekt w organizmie młodszego, ale obiecał mu również, że kiedy następnym razem się pochoruje, przywiąże go do łóżka, żeby ten nie ważył się wychodzić w takim stanie na dwór.

- Zaoferowałbym wam pomoc, ale Youngjae nie byłby chyba zbyt zadowolony- Mark puścił nastolatkowi oczko, próbując pohamować śmiech, kiedy ten zarumienił się ze wstydu. Chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że wszyscy wiedzieli, jak bardzo nie lubił Mark'a.- Chociaż muszę przyznać, że JB jest przystojny, a czasem bywa nawet słodki, nie jest w moim typie. Nie musisz się martwić- Mark sięgnął ponad stołem i poklepał chłopaka po dłoni.- Poza tym, JB jest w ciebie wpatrzony jak cielak w mleko matki, więc i tak nie mam u niego szans- Youngjae zarumienił się jeszcze bardziej.

- Spróbowałbyś tylko na niego spojrzeć- usłyszeli nagle. Youngjae spojrzał zaskoczony na chłopaka, który stanął niespodziewanie za krzesłem zajmowanym przez Mark'a. Przechodząca obok kelnerka posłała przybyszowi zachęcający uśmiech, jednak niemal natychmiast uciekła wzrokiem w bok, kiedy ten pochylił się nad Taiwańczykiem i cmoknął go w policzek. Youngjae aż rozdziawił usta.

- Nie rób tak, bo muchę połkniesz- mruknął JB i strzelił go palcem w nos. Przybysz odsunął sobie wolne krzeszło, usiadł i przyciągnął do siebie Mark'a, tak, że ten oparł głowę na jego ramieniu.

- Cześć, słońce- mruknął chłopak i cmoknął czerwonowłosego w czoło.

- Miałeś tak do mnie nie mówić- wytknął mu Mark, jednak uśmiechnął się. Youngjae krążył wzrokiem od jednego chłopaka do drugiego, nie wiedząc, co się właściwie działo.

- Cześć, Jackson- powiedział JB.

- Witaj, hyung- chłopak skłonił lekko głowę i spojrzał na Youngjae'a. Jaebum szturchnął swojego chłopaka ramieniem i skarcił go wzrokiem.

- Um... Dzień dobry- nastolatek przywitał się natychmiast.

- Cześć- Jackson uśmiechnął się szeroko i pogładził odsłoniętą rękę przytulającego się do niego chłopaka.

-Jeszcze się nie znacie- Mark skinął głową na siedzącego naprzeciw nastolatka.- Jackson Youngjae, Youngjae, to mój chłopak, Jackson.

- Twój chłopak?- Youngjae zapytał zdumiony, kiedy ogarnęło go zawstydzenie. JB miał rację. Mark nie był dla niego "zagrożeniem", a jego zachowanie okazało się całkowicie irracjonalne.

- To aż takie dziwne?- zapytał Mark, nie potrafiąc pohamować lekkiej kpiny w głosie.- Jackson mieszka w Chinach, ale zdecydował się tu studiować- wyjaśnił.

- To świetnie- JB pokiwał głową.- W końcu nie będę musiał cię pocieszać, kiedy zachce ci się do kogoś poprzytulać.

- Słucham?- Jackson spojrzał z zaciekawieniem na czerwieniejącą twarz swojego "słońca".- Czy ja o czymś nie wiem?

- Masz sporo do nadrobienia- Jaebum zaśmiał się, kiedy Jackson wstał niespodziewanie, ciągnąc za sobą opierającego się Mark'a.

- W takim razie, znacznę od razu- mruknął Chińczyk, a na jego usta wypłynął nieco złowróżbny uśmiech. Taiwańczyk spojrzał an JB z wyrzutem wymalowanym w oczach. Jaebum tylko zacmokał na niego z rozbawieniem i pomachał mu na dowodzenia.

Jaebum wrócił po chwili wzrokiem do twarzy swojego chłopaka. Youngjae wciąż patrzył zszokowany na miejsce, które jeszcze przed chwilą zajmował Mark.

- Mówiłem ci, że Mark nie jest dla ciebie konkurencją- przypomniał JB i rozczocharł nastolatkowi włosy, które z czarnych zmieniły kolor na jasny blond.- Co ty na to, żeby pójść w ślady Jackson'a i Mark'a i nadrobić pewne rzeczy?- zapytał zaczepnie i poruszył zabawnie brwiami. Youngjae spłonił się momentalnie, kiedy pojął znaczenie słów starszego.

- Nie mamy nic do nadrobienia- powiedział cicho nastolatek. Jego głos nagle zachrypł.

- Mamy nowe mieszkanie, które tylko czeka, żeby nieco je "wykorzystać"....