Strony

poniedziałek, 2 marca 2015

Yongguk X Zelo(1)



Odetchnął głęboko, kiedy rześkie powietrze poruszyło liściami wysokiego drzewa. Zielona korona zasłaniała mocne promienie Słońca, tworząc na jego skórze ciemne mroczki. Wiosna wkraczała właśnie w okres kompletnego rozkwitu i wszystko dookoła było na to dowodem. Stworzenia zamieszkujące Górę Aniołów były pełne życia. Koniki polne wraz z ptakami wyśpiewywały swoje kompzycje, kwiaty muskały jego skórę kolorwymi płatkami, a trawy poruszały się w spokojnym, harmonijnym tańcu.

Dopełnieniem perfekcji wiosennego obrazu były wznoszące się pomiędzy chmurami majestatyczne istoty- dowód na istnienie równoległego, nadnaturalnego świata, o którego egzystencji nie widziedział do niedawna nikt. Właściwie, nie był pewny, czy sześćdziesiąt lat możnaby zdefiniować słowem "niedawno", ponieważ dla przeciętnego człowieka było to niemal całe życie. Jednak świat istaniał od milionów lat, więc jeśli popatrzeć na to z perspektywy Błękitnej Planety, były to jedynie sekundy- od takie pstryknięcie palcem.

Zelo westchnął przeciągle, kiedy poczuł.na dłoni delikatne muśnięcie. Prawie nie zauważył, kiedy jego własna definiecja szczęścia przysiadła obok, tworząc dodatkowy cień. Wzniósł rękę, aby całkowicie uchronić oczy od prześwitującego przez zieloną chmurę światła i uchylił powieki. Pierwszym, co ujrzał były fale błękitno-białych piór, które przylegały ściśle do umięśnionych, masywnych skrzydeł. Delikatny puch mienił się złotem na krawędziach, przypominając aksamit obszyty ozdobną nitką. Miał wiele takich piór, ponieważ, w jego mniemaniu, były one swoistą formą sztuki wytworzoną przez sam los.

- Lepiej się już czujesz?- usłyszał cichy baryton.

- Mhm...- zamruczał i odwrócił się na bok. Świeże powietrze uśmierzyło nieco ból głowy i mdłości, a przygotowane wcześniej owoce uspokoiły jego niesforny żołądek.- Skończyliście?- zapytał lekko schrypniętym głosem i wplótł palce w miękki puch. Miejsce, którego dotknął zadrżało lekko, jednak nie potrafił powstrzymać się przed jego pieszczeniem.

- Tak- istota siedząca obok niego uśmiechnęła się lekko, a Zelo poczuł motylki w brzuchu, patrząc na pełne, rozciagnięte wargi i błyszczące czekoladowym brązem oczy. Przmknął na powrót powieki, ponieważ patrzenie na tak pięknego mężczyznę przypominało mu o niedoskonałości, jaką był. Człowiek w żadnym aspekcie swojego istnienia nie mógł konkurować z aniołem.- Odprowadzić cię do domu?

- Chce jeszcze zostać...- Zelo uniósł lekko głowę i oparł ją na szczupłym udzie. Od razu poczuł dotyk na policzku i we włosach.

- Yongguk- usłyszał inny głos. Nie musiał otwierać oczu, ponieważ doskonale wiedział, do kogo należał.

- Tak, Jieun?- kobieta zawisła kilka metrów nad nimi, a jej poruszające się skrzydła wzmogły chłodny wiatr. Junhong musiał się powstrzymać, aby nie powiedzieć jej, żeby szybko zostawiła jego samego i... jego anioła. Kolejna cecha różniąca ludzi od posłañców boskich. Zazdrość.

- Daehyun prosi, abyś zjawił się u niego, kiedy tylko twój podopieczny wróci do domu- Jieun stanęła pewnie na ziemi. Żaden mięśnień w ciele Zelo nie drgnął, mimo, że poczuł się mocno dotknięty. Nie był podopiecznym Yongguka. Był jego partnerem.

- Zjawię się u niego zaraz po zmroku- obiecał anioł. Jieun kiwnęła tylko głową i wzbiła się na powrót w powietrze. Kiedy miał pewność, że kobieta tego nie zobaczy, Junhong podniósł się do siadu i oparł plecami o ciemną korę.

Yongguk był z natury dobrą istotą. Oczywistym było, że nie popełniłby grzechu, jakim była zdrada, jednak długie, falujące włosy Jieun, jej idealna sylwetka, a nawet sposób poruszania się poddawały w wątpliwość pewność siebie Zelo. Oczywiście, anioł nieustannie deklarował mu swoją miłość, jednak bez symbolu partnerstwa dla innych jego uczucie było jedynie pustymi słowami. Dla chłopaka było oczywiście sensem życia, jednak co tu dużo mówić, bał się go stracić i tyle.

Rozumiał wątpliwości Yongguka dotyczące zawarcia partnerstwa. Ceremonia była podobno bolesna i zwyczajnie nie chciał, aby Zelo cierpiał. Jednak kiedy nastolatek widział pożądliwe spojrzenia rzucane w kierunku jego ukochanego, zwyczajnie bolał go brak potwierdzenia ich więzi. Był to duchowy ból, z którym coraz ciężej sobie radził.

- Nie jest dla ciebie konkurencją- powiedział domyślnie anioł i splótł palce z palcami nastolatka.

- Ja to wiem, ale pytanie, czy ona o tym wie- mruknął Zelo i wydął zabawnie wargę. Yongguk zaśmiał się cicho i rozczochrał młodszemu włosy.

- Wierz mi, wszyscy dookoła wiedzą, że jesteś jedyną istotą, która zajmuje stałe miejsce w moim sercu- zapewnił anioł i trącił skrzydłem ramię chłopaka.

- Ale nie możesz zaprzeczyć, że ona sama liczyła bardzo długo na coś więcej- stwierdził nastolatek. Anioł westchnął.

- Niestety nie mogę zaprzeczyć.

- Wasza szczerość jest czasem naprawdę denerwująca- dąsał się Zelo.

- Junhong, to tylko przyjaciółka.

- A jednak dałeś tej przyjaciółce dotknąć swoich skrzydeł.

- Byliśmy młodzi. Nie wiedziałem wtedy, ile jedno takie dotknięcie znaczyło- chłopak zagryzł solną wargę. Kolejny powód do zazdrości.

Jieun znała Yongguka dłużej niż on. Nie mógł mieć do anioła pretensji, ponieważ setki lat temu mężczyzna nie mógł wiedzieć, że w dwudziestym pierwszym wieku znajdzie tak przewrażliwionego partnera. A jednak, Zelo nie mógł powstrzymać rozgoryczenia. W świecie aniołów dotknięcie czyiś skrzydeł równało się ze zbliżenien kochanów w ludzkim świecie. Było to doświadczenie bardzo intymne i mimo, iż muskanie miękkich piór stało się dla Junhonga niemal rytuałem, nie mógł znieść myśli, że biały puch nosił na sobie ślad dotyku kogoś innego.

- Junhong- Yongguk ujął twarz partnera w dłonie i gładził kciukami ciepłe policzki.- Od tamtego momentu jesteś jedyną osobą, której dałem się choć zbliżyć do moich skrzydeł. Jesteś jedyny w moim życiu i już zawsze tak będzie- mężczyzna wpatrywał się uważnie w oczy chłopaka. Jego ciepłe, czekoladowe tenczówki sprawiły, że nastolatek roztopił się pod wpływem ich głębi.

Zelo westchnął i oparł czoło na nagim ramieniu.

- Wiem i przepraszam- wyszeptał. Na usta Yongguka znów wypłynął uśmiech. Anioł odgarnął kilka zbłąkanych kosmyków i złożył delikatny pocałunek na czubku głowy Zelo.

- Nic nie szkodzi- mężczyzna przytulił nastolatka, a jego plecy osłonił skrzydłami. Chłopak nigdy tego nie przyznał, ale anioł wiedział, że ten czuł się bezpiecznie i komfortowo w otoczeniu ciepłych piór. Yonggukowi nie przeszkadzała taka bliskość, ponieważ jemu również sprawiała przyjemność.- Zabiorę cię do domu.

- Dobrze- Zelo kiwnął głową i mocno objął anioła za szyję. Poczuł, jak uścisk mężczyzny stał się pewniejszy, kiedy obydwaj wzbili się nagle w powietrze.

Junhong zacisnął zęby i zamknął szczelnie oczy, ponieważ wysokość, na której się znaleźli przyprawiała go zwyczajnie o lęk. Wiedział, że Yongguk nigdy nie wypuściłby go z ramion, jednak mózg człowieka działał w oczywisty sposób. Bał się tego, czego nie rozumiał, a Zelo wciąż nie pojmował, jak to możliwe, że pokochała go tak idealna istota...

~*~*~

- Nigdy się do tego nie przyzwyczaje- mruknął Junhong, kiedy Yongguk postawił go ostrożnie na trawie.- Nigdy więcej tak nie rób- rozkazał niemal chłopak, mając na myśli nagły manewr anioła, od którego biedne, ludzkie serce omal nie umarło na zawał.

- Wybacz mi- mężczyzna ucałował chłodne od wiatru czoło i uśmiechnął się przepraszająco.

- Przestań tak na mnie patrzeć, bo nie mogę się przez to na ciebie gniewać- Zelo odsunął się nieznacznie od szerokiej klatki piersiowej i zmarszczył brwi.

- Później ci to wynagrodze- obiecał anioł i musnął zaczerwieniony policzek, zanim wzbił się w górę i podleciał do kilku ze swoich towarzyszy.

Junhong westchnął i przysiadł powoli nad brzegiem strumienia. Przez pewien czas przypatrywał się, jak jego partner pikował w powietrzu i ćwiczył swoją zwinność, zanim jego uwagę odciągnęło drobne poruszenie tuż obok. Kątem oka spojrzał na skrzydła w kolorze herbacianych róż i kiwnął na przywitanie głową nowoprzybyłemu aniołowi.

- Że też ci się to nie nudzi- Himchan usiadł na jednym z kamieni i podążył za wzrokiem nastolatka. Ten wzruszył ramionami i odpowiedział:

- Jest piękny- stwierdził, przypatrując się, jak Yongguk uniknął sprawnie ciosu, wymierzonego mu przez Jongupa.- Czemu do nich nie dołączysz, hyung?

- Nie pasjonuję się ćwiczeniami fizycznymi tak, jak oni- Himchan zmarszczył zabawnie brwi. Prawda była taka, że mężczyzna zwyczajnie nie był zbyt sprawny.

- Mimo tego, że twój partner ćwiczy niemal nieustannie?

- Jongup jest jeszcze dzieckiem, które po prostu lubi się bawić- po tych słowach między nimi zapanowała chwila ciszy.

- Hyung, mogę zadać ci pytanie?- odezwał się nagle Zelo i przygryzł wargę.

- Hmm?- Junhong przełknął i dopiero po kilkunastu sekundach zebrał się na odwagę.

- Na czym polega ceremonia partnerstwa?- Himchan zamrugał i spojrzał najpierw na nastolatka, a potem na nieco niewyraźną postać Yongguka.

- Nie wydaje mi się, abym był odpowiednią osobą do tego typu rozmów- powiedział po chwili.

- Hyung, proszę- Zelo spojrzał starszemu prosto w oczy.- Yongguk-hyung nie chce mi nic powiedzieć.

- Widać ma ku temu powód.

- Hyung, proszę- chłopak przeciągnął wyraźnie swoje błaganie. Himchan westchnął i ścisnął palcami nasadę nosa. Całe szczęście, że anioły nie mogły zabijać inaczej Yongguk osobiście mógłby skończyć jego życie.

- Jak daleko zaszliście w waszej bliskości?- zapytał starszy, ostrożnie dobierając słowa. Junhong zmarszczył brwi.

- Masz na myśli dotyk?- Himchan przytaknął.- Yongguk-hyung zazwyczaj trzyma mnie za rękę, albo przytula. Czasem mnie pocałuje, ale robi to rzadziej- anioł jęknął w duchu. To wiele wyjaśniało, a także udowodniło mu, że stąpał po ciękim lodzie. Dzieciak był niewinniejszy niż możnaby się spodziewać. Chociaż z drugiej strony, Yongguk był tak przewrażliwiony na jego punkcie, że panikował nawet wtedy, kiedy chłopaka zwyczajnie rozbolał brzuch. Nie było więc mowy o ceremoni partnerstwa, ponieważ ta była dużo boleśniejsza.

- Chyba jednak powinieneś porozmawiać o tym z Yonggukiem- Himchan spróbował się wycofać, jednak wrodzona ciekawość dzieciaka sprawnie mu to uniemożliwiła.

- Hyung, proszę- powtórzył Zelo. Himchan westchnął ciężko i gdyby mógł, przeklnąłby wielkie oczy nastolatka i sposób w jaki ten wydymał wargę.

- Ceremonia partnerstwa opiera się na cielesnej bliskości- anioł poddał się.

- A dokładnie?

- Co robi zakochana w sobie dwójka ludzi?- Himchan spróbował naprowadzić chłopaka na wyjaśnienie tak, żeby sam nie musiał mówić o wszystkich aspektach anielskiej więzi. Jednak chłopak nie zrozumial podpowiedzi.- No to inaczej. Skąd się wziąłeś?- Junhong wciąż nie rozumiał. Himchan jęknął cierpiętniczo.- Nie każ mi opowiadać ci tej beznadziejnej, ludzkiej teorii, dotyczącej pszczółek i kwiatuszków!

- Chcesz powiedzieć, że będziemy musieli...- Zelo w końcu zrozumiał. Otworzył szeroko oczy i rozdziawił usta.

- Bingo kolego. Dziesięć punktów dla tego pana- Himchan zaklaskał w dłonie, wiedząc, że jego kpiący ton nie pomagał chłopakowi. Nie mógł się jednak powstrzymać przed lekkim podręczeniem nastolatka. Kiedy jednak w oczach chłopaka zaczęła rodzić się obawa, Himchan zrozumiał, że przez jego słowa Zelo zaczął obawiać się zbliżenia z Yonggukiem.- Junhong- anioł położył dłoń na ramieniu chłopaka.- Yongguk nie bez powodu odwleka ceremonię partnerstwa. Nie chce niczego na tobie wymuszać. Poza tym, nie chce sprawić ci bólu.

- Ale on niczego nie wymusza- wykrztusił nastolatek zachrypniętym nagle głosem. Jego policzki poczerwieniały, kiedy zaczął sobie wyobrażać, jak taka ceremonia wyglądała.

- A jednak się boisz- stwierdził anioł. Chłopal nie zaprzeczył.- Ty naprawdę nigdy nie domyśliłeś się, że chodzi o tego typu bliskość?- Zelo pokręcił głową.

Wyobrażał sobie różne rzeczy, ale nigdy takie. W życiu nie przyszłoby mu do głowy, że te delikatne pieszczoty, jakimi obdarzał go partner doprowadziłyby w końcu do prawdziwego zbliżenia. Oczywiście, czasem wyobrażał sobie siebie i Yongguka w... różnych sytuacjach, ale były to tylko fantazje. Zelo nie spodziewał się, że mogłyby się ziścić...

~*~*~

Kilka dni po rozmowie z Himchanem, Zelo wciąż myślał o słowach anioła. Nie potrafił wyrzuć z pamięci obrazów, jakie podsówała mu wyobraźnia. Często był przez to nieobecny myślami, co nie umlnęło uwadze Yongguka.

Pewnego wieczora, kiedy Junhong spędzał noc w jednej z wierz, którą zamieszkiwał jego partner, anioł położył się koło chłopaka i zaczął delikatnie gładzić go po plecach. Długo leżeli przytuleni, zanim mężczyzna zapytał nastolatka, czy wszystko z nim w porządku. Chłopak nie odpowiedział. Zamiast tego zadał nieco tajemnicze pytanie:

- Hyung, mógłbyś coś dla mnie zrobić?- Zelo ukrył twarz w ciepłych piórach.

- Oczywiście- anioł uśmiechnął się lekko i wplótł palce w rozczochrane włosy. Junhong przełknął i zanim zebrał się na odwagę, jego policzki przybrały odcień niemal krwistej czerwieni.

Zamiast powiedzieć cokolwiek więcej, nastolatek uniósł się na łokciu i złożył na pełnych wargach nieśmiały pocałunek. Yongguk nie odpowiedział na nagły gest od razu, jednak po chwili przygarnął do siebie szczuplejsze ciało. Przytulił Zelo tak, że ten niemal leżał na nim i naparł mocniej na niepewne wargi. Muskał je lekko, co jakiś czas przygryzając jedną z nich, żeby po chwili załagodzić ruch językiem. Junhong jęknął i podjął ostateczną decyzję.

Bał się. W jego kilkudniowych rozmyślaniach dominował strach. Jednak do jego świadomości zaczął docierać fakt, że anioł nigdy by go nie skrzywdził. Nieraz udowodnił mu to, nie robiąc nieczego na co nie otrzymałby wyraźnego przyzwolenia. Yongguk go kochał, a on kochał Yongguka. Musiał mieć pewność, że wszyscy inni również o tym wiedzieli, a jeśli zbliżenie cielesne było na to jedynym sposobem, gotów był na nawet największy ból.

Zbierając się na odwagę, Junhong przejechał opuszkami palców po umięśnionym, gładkim brzuchu. Dobrze, że skrzydła nie pozawalały aniołom na zbyt częste noszenie górnych części garderoby, inaczej Zelo byłby jeszcze bardziej skrępowany faktem, że musiałby wpierw partnera rozebrać. Chłopak zbliżył powoli zimne ze zdenerwowania palce do lini ciemnych jeansów i rozpiął szybko guzik, zanim Yongguk zdążyłby go powstrzymać. Tak, jak chłopak się spodziewał, jego ręka została niemal natychmiast unieruchomiona.

- Co robisz, Junhong?- anioł zmarszczył brwi, próbując zmusić chłopaka, aby ten spojrzał mu w oczy.

- A na co to wygląda?- Zelo ukrył twarz na szerokiej klatce piersiowej.

- Na rzeczy, których nie powinniśmy robić- mężczyzna spróbował zepchnąć z siebie nastolatka tak, aby ten znów leżał na swojej połowie łóżka. Zdala od niego i jego skrzydeł, które wbrew woli błagały o dotyk szczupłych palców.

- Hyung- Zelo przełknął.- Kochasz mnie?

- Oczywiście!

- Więc proszę, zrób to- wyszeptał nastolatek. Yongguk zastygł bez ruchu. Ciszę w pokoju zakłócał jedynie przyśpieszony oddech nastolatka i bijące szaleńczo serce, które anioł doskonale słyszał ze swoim nadmiernie rozwiniętym słuchem.

- Boisz się- to nie było pytanie. Po chwili wahania nastolatek przytaknął.

- To prawda. Jednak wiem, że mnie kochasz i że nigdy byś mnie nie skrzywidził. Jestem przygotowany na ból.

- Junhong, nie- anioł znów spróbował zepchnąć z siebie chłopaka.

- Hyung, proszę- wyszeptał błagalnie Zelo.- Kochasz mnie i ja kocham ciebie. Jednak odnoszę czasem wrażenie, że inni o tym nie wiedzą. Jestem tylko człowiekiem. Nie mogę się nawet przyrównywać do waszej rasy. Nie mam pięknych skrzydeł, nadprzyrodzonych mocy i pozycji- chłopak uniósł się na łokciach, a jego oczy były niepokojąco zaszklone.

- Junhong- twarz Yongguka zmiękła. Anioł pogładził Zelo po policzku.- Nie zakochałem się w tobie, dlatego że chciałem, abyś był taki jak my. Kocham cię bo jesteś człowiekiem. Bo dzięki tobie mogę zaznać odrobiny człowieczeństwa, którego zawsze pragnąłem- mężczyzna usiadł i oplótł drobniejsze ciało ramionami. Przysłonił je również skrzydłami, ponieważ wiedział, że nastolatek potrzebował ciepła, które mogły ofiarować.- Jesteś darem, którego zawsze pragnąłem, ale nie oczekiwałem, że będzie tak niezwykły w swojej odmienności. Nie chcę, żebyś żałował, że zbliżyliśmy się do tego stopnia, ponieważ po tym twoje życie się zmieni. Nie będziesz już normalnym człowiekiem.

- A co, jeśli powiem, że mi to nie przeszkadza?- Zelo spojrzał w czekoladowe oczy.

- Jeśli to powiesz, nie będę się w stanie dłużej powstrzymywać.

- Więc nie powstrzymuj się- wyszeptał chłopak i ponownie złączył ich wargi w pocałunku, który obok delikatności i uczucia, był również przepełniony pasją i porządaniem.

Tak, jak powiedział, Yongguk nie powstrzymał się już od dotykania partnera w sposób, o jakim mógł do tej pory jedynie fantazjować. Jego palce utraciły dotychczasowe dozy nadmiernej delikatności, wywołując w ciele chłopaka odczucia, których nigdy wcześniej nie doświadczył. Lekkie muśnięcia zmienily się w natarczywe pieszczoty, będące zapowiedzią punktu kulminacyjnego, który zepchnął go z krawędzi, osłabiając nieco to, przed czym Yongguk chciał go ochronić.

Spodziewał się bólu, jednak nie takiego. Nigdy jeszcze nie odczuwał takiego cierpienia. Chciał nawet poprosić partnera, aby ten przerwał, jednak jego kojący głos, zatroskane oczy i schronienie, jakie wytworzył nad nimi za pomocą skrzydeł, sprawiły, że zaczął odczuwać duchową przyjemność. W jego sercu narosło przyjemne ciepło, które wzmagane delikatnymi na powrót pocałunkami, przyćmiło nieco dyskomfort. Junhong skupił się na samej obecności Yongguka, na miękkości skrzydeł, w które wplótł palce, a także na ustach, które sprawiały, że wszystko poza nimi przestało się liczyć.

Zrozumiał, że w tamtym momencie został trwale połączony z aniołem. Nie żałował tego. Nawet pomimo bólu, który jakiś czas po ich zbliżeniu wciąż oplatał jego ciało. Rekompensowały mu to place partnera, które kreśliły bliżej nieokreślone wzory na jego placach, jak również usta, które muskały co jakiś czas nasadę jego szyi.

- Rozumiem już, dlaczego tak długo zwlekałeś- mruknął Junhong, kiedy pulsujący ból przypomniał mu o tym, do czego między nimi doszło.

- Przepraszam- wyszeptał Yongguk, przykrywając chłopaka skrzydłem.

- Ja również. Chyba nie byłem zbyt delikatny dla twoich piór- stwierdził cicho nastolatek, patrząc na biały puch, który zamiast na plecach anioła, leżał teraz na pościeli i podłodze. Mężczyzna zaśmiał się i ucałował smukłą linię kręgosłupa.

- Wierz mi, ja i moje skrzydła jesteśmy w pełni usatysfakcjonowni- Zelo odwrócił głowę w stronę partnera, leżąc wciąż wygodnie na brzuchu.

- To dobrze bo wydaje mi się, że dzisiejszej nocy powiedzenie "znalazłem się w siódmym niebie" nabrało nowego, w miarę dosłownego znaczenia- chłopak zachichotał cicho i oparł policzek na przedraminiu partnera. Yongguk westchnął radośnie i przygarnął nastolatka do piersi. Wtulił twarz w jego włosy i przymknął powieki.

- Idź spać. Musisz być zmęczony- Zelo przytaknął i ułożył się tak, że niemal cały przykryty był jednym z masywnych skrzydeł. Zanim zasnął, wplótł palce w nieznacznie przerzedzone pióra i doszedł do wniosku, że jeślli kiedyś myślał, że przytulanie się do misia było przyjemne, teraz mógł zaznać przyjemności na znacznie wyższym poziomie.- A zapomniałbym- usłyszał jeszcze.

- Mhmm...- wymruczał ledwo przytomnie Zelo.

- Jeśli spotkasz jutro Hinchana przede mną, powiedz mu, żeby lepiej nie pokazywał mi się na oczy...

1 komentarz:

  1. Oh, jakie to urocze~
    Bang jako anioł, ah, czego chcieć więcej? *o*
    Żelosław taki delikatny ohah xD
    Ceremonia partnerstwa - szczerze to sama nie zajarzyłam, o co chodzi xD
    Jak dobrze, że istnieje pomocny Himchan (różowe skrzydła omomom, on wwszystko wyjaśni i pomoże, hehe 8)
    Nie powinnam tego czytać na lekcji, ponieważ moje feelsy wskoczyły na najwyższy poziom D:
    Wszystko się tak lekko, przyjemnie czytało, nawet nie wiedziałam kiedy, a już przeczytałam!
    Szkoda, że scena iks iks iks nie była dokładniej opisana (ej, nie myśl sobie nie wiadomo czego, ok? XD), ale w sumie nie ma co narzekać, ponieważ ta końcówka rozbraja~ Himmie, lepiej uciekaj mimo swej słabej kondycji :"D
    Piszę ten komentarz drugi raz, ponieważ za pierwszym razem stało się BUM i internet sobie poszedł :"| Więc mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam xD
    Pozdrawiam i czekam na Twoje kolejne prace, bo są one świetne! ^^ ;*

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Zostaw opinie- pochwal, skrytykuj. Przyjme to na klatę!