Dużo wszechogarniającego fluffu! Lepiej umówcie się na wizytę u dentysty!!
Ugh... Jakoś jak pisałam to ręcznie, to wydawało mi się to lepsze. Widać mądre wywody to nie moja działka...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Słyszałeś, że Yongguk-hyung i Zelo są już partnerami?- zapytał Youngjae i odchylił lekko głowę w tył. W jego głosie dało się słyszeć lekkie nuty zazdrości.
- Yongguk wszystkich już chyba poinformował- Daehyun uśmiechnął się kpiąco i delikatnymi, okrężnymi ruchami wycierał pióra połyskujące srebrem.
Skrzydła Youngjaea były drobniejsze niż jego własne i bardziej podatne na zranienia. Było to spowodowane młodym wiekiem anioła. W przeliczeniu na ludzkie lata, chłopak mógł być piętnasto- lub szesnastolatkiem. Możnaby powiedzieć, że Youngjae jeszcze długo pozostać miał właściwie anielątkiem. Właśnie dlatego dbanie o skrzydła partnera tak wzruszało Daehyuna. Mokre pióra były ciężkie same w sobie. Uniesienie do tego kilkudziesięciokilogramowego ciała było niemal niemożliwe.
Youngjae oddawał swoje życie w ręce starszego zawsze, ilekroć ten czyścił delikatne pióra. Oczywiście, Daehyun jako istota anielska nie byłby w stanie skrzywdzić nikogo, zwłaszcza swojego partnera. Jednak dbanie o cudze skrzydła było czynnością bardzo intymną i młodszy wykazywał się niesamowitą dojrzałością pozwalając na takie zabiegi. Tym bardziej, że przez większość czasu władzę nad jego rozsądkiem przejmowało odpowiadające rozwojowi niedoświadczenie i dziecinne podejście do życia.
- Jestem zmęczony- mruknął Youngjae i oparł się o ciepłe ramię. Lekko przemoczone spodnie stawały się niewygodne, a siedzenie na krawędzi wanny męczące.
- Prawie skończyłem- Daehyun przetarł "pod włos" krawędź lewego skrzydła, odłożył po chwili ręcznik i objął młodszego w pasie. Złożył na plecach chłopaka pocałunek. Kręgosłup Youngjaea pokrył się gęsią skórką, ponieważ miejsce, w którym skrzydła łączyły się ze skórą było bardzo wrażliwe.
Srebrzyste pióra zadrżały, kiedy młodszy zwrócił się twarzą do partnera. Spojrzał w głębokie jak studnie oczy i przytulił się do chłopaka. Ukrył twarz w zgięciu szyi Daehyuna i westchnął. Statrszy uśmiechnął się lekko i odgranął ciemne kosmyki z czoła Youngjaea, cmokając go lekko w czoło. Nastolatek był strasznym pieszczochem i nie licząc momentów, w których towarzyszyli wspólnie innym aniołom, bez skrupułów i ogródek upominał się o okazywanie mu miłości.
- Nie zasypiaj- wyszeptał Daehyun, kiedy spostrzegł, że młodszy przymknął rozleniwiony powieki.- Zdaje się, że chciałeś spędzić ze mną trochę czasu, a jeśli zaśniesz, nic z tego nie wyjdzie.
- Nawet podczas snu, wciąż będziesz ze mną. Więc co to za różnica?- Youngjae wzruszył ramionami. Partner przebywał z nim do momentu, w którym ten codziennie otwierał rano oczy. Zazwyczaj budził go, obdarzając jego skrzydła pieszczotami lub pocałunkami.
- A taka, że nie będziesz nawet świadomy mojej obecności- mruknął Daehyun.- Jaką mam czerpać radość ze spędzania z tobą czasu, skoro nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, co do ciebie mówię?- starszy pchnął ostrożnie Youngjaea tak, że ten stanął pewnie na nogach. Złożył ciasno opływające amarantem skrzydła i wyszedł z łazienki.
- Czy słowa naprawdę mają aż takie znaczenie?- zapytał młodszy, podążając za partnerem. Daehyun uniósł zdziwiony brew.
- Gdyby nie mowa, jak porozumiewałbyś się z innymi?
- Ale przecież sam często powtarzasz mi, że słowa są zbędne- Youngjae przysiadł na dużym, niemal królewskich rozmiarów łóżku i oparł łokcie na kolanach.
- To prawda, że są momenty, w których czyny mówią więcej niż słowa- Daehyun otworzył jedno z okien, a chłodny wiatr rozwiał jego wilgotne kosmyki.- Ale czy pogodziłbyś się z faktem, że nagle przestałem się do ciebie odzywać?- Youngjae natychmiast pokręcił głową. Gdyby głos jego partnera zniknął pewnego dnia, utraciłby chyba część siebie.
Spokojne słowa Daehyuna, cichy baryton jakim zawsze nucił ciche melodie były elementem więzi, bez którego świat utraciłby kolory. Nie chodziło tu o same zdania, które starszy anioł wypowiadał, ale o sam fakt, że głos był potwierdzenien istnienia. Przecież w ciemności wzrok tracił swoje znaczenie i tylko głos mógł powiedzieć ci o czyjejś obecności.
Youngjae często budził się w nocy, a ogłuszająca cisza była nie do zniesienia. Zachowywał się wtedy dość egoistycznie, ale budził Daehyuna ilekroć potrzebował ukojenia. Jego partner nieważne jak zmęczony, zawsze był gotów mu je ofiarować. Jego spokojnym pieśniom przysłuchiwały się wtedy wszystkie istoty, które mogły usłyszeć piękny głos. Wszystkie anioły doskonale śpiewały. Anielskie chóry nie wzięły się przecież znikąd. Jednak to Daehyun był twórcą najpiękniejszych melodii w okolicy i serce Youngjaea drgało radośnie za każdym razem, ilekroć uświadamiał sobie, że partner śpiewał zawsze dla niego.
- Poza tym- kontynuował starszy- wiele istot potrzebuje słownej konfirmacji swoich uczuć. Dla nas, aniołów, miłość jest oczywista. Odczuwamy wzajemnie siłę swoich serc, jednak ludzie nie potrafią odczytywać emocji. W każdym razie, nie w takim stopniu jak my- Daehyun podszedł do łóżka i klęknął przed nastolatkiem. Oparł podbródek na jego kolanie i spojrzał w nieco jaśniejsze oczy.- Słowa są nieodłącznym elementem naszego istnienia. Każde z nich kaształtuje naszą wolę i udawadnia nam własną siłę. Gdyby nie możliwość porozumiewania się, wszędzie zapanowałby chaos.
- A jednak słowa ranią- zauważył Youngjae i wplótł palce w ciemniejsze pióra. Pogładził znajdującą się pod nimi wrażliwą skórę, a Daehyun przymknął powieki i westchnął z ukontentowaniem.
- To prawda, że niewłaściwy dobór słów może zranić. Jednakże nawet te najokrutniejsze wypowiedzi są częścią naszego świata i nie da się tego zmienić- starszy uniósł dłoń i przejechał opuszkami palców po lekko zarumienionym policzku.
- Po co ktoś wymyślił słowa, które nie wnoszą nic wartościowego w naszą mentalność?- Youngjae zmarszczył brwi.
- Świat zbudowany jest na zasadzie kontrastu- Daehyun przysiadł obok partnera, a ten od razu oparł się o nagie ramię. Starszy ucałował czubek ciemnej czupryny i objął nastolatka w pasie. Zataczał małe kółka tuż pod żebrami chłopaka, a po chwili zaczął się lekko kołysać.- Wszystko potrzebuje przeciwwagi. Gdyby nie istniała ciemność, światło nie miałoby dla nas tak ogromnej wartości. Nie wyczekiwalibyśmy z taką ochotą wschodu Słońca, ponieważ stałby się przeciętnością. Gdyby nie było zła na świecie, dobro traciłoby powoli by blakło. Życie stałoby się monotonne i nudne. A tak, doceniamy różnorodność, jaką ofiarowuje nam świat.
- Co to ma wspólnego ze słowami, które ranią?- Youngjae wtulił twarz w amarantowe pióra, wdychając zapach polnych kwiatów.
- Gdyby takie słowa nie zostały nigdy wypowiedziane, te, które tak cenimy stałyby się zwyczajne. Utraciłyby swój wyraz emocjonalny, a przykładowo kocham cię byłoby jedynie echem wmieszanym w inne, nic nieznaczące zdania.
- Ale przecież sama obecność jest najlepszym dowodem uczuć.
- Dla niektórych to za mało. Wiele istot potrzebuje okazania miłości poprzez każdy aspekt człowieczeństwa. Poprzez dotyk- Daehyun przejechał ustami od skroni Youngjaea aż do jego szczęki.- Myśli- wrócił pocałunkami do skroni, na którą dmuchnął po chwili ciepłym oddechem. Nastolatek zadrżał.- Wiarę- ułożył rozpostartą dłoń ponad sercem młodszego anioła.- I słowa- wyszeptał wprost do zaczerwienionego ucha. Przygryzł lekko małżowinę, by złagodzić po chwili swoją akcję czułym muśnięciem.- Lubisz, kiedy powtarzam, że cię kocham, prawda?
- Oczywiście- Youngjae pozwolił ułożyć się na chłodnej pościeli. Poruszał przez chwilę skrzydłami, aby znaleźć im dogodną pozycję. Daehyun zawisł nad partnerem, a w przyćmionym świetle księżyca dostrzegł, że twarz młodszego połyskuje lekką bladością, na której tle pełne usta odcinały się wiśniową czerwienią.
- Ja również bardzo cenię każdą chwilę, w której wypowiadasz te słowa- skrzydła Daehyuna rozłożyły się na całej szerokości łóżka, okrywając ich amarantową, puchową kołdrą.
- Wolisz słowa od czynów?- Youngjae przejechał opuszkami palców od uwydatnionego obojczyka, aż do piersi partnera. Uniósł się na łokciach, aby cmoknąć starszego w szyję i pozostawić na niej soczystą malinkę. Nie był tak grzeczny i niewinny, za jakiego wszyscy go brali. Zabawne, że do tej pory nikt nie domyślił się dlaczego Daehyun tak często nosił koszule, kiedy inni aniołowie preferowali swobodę ruchu.
- Każdy aspekt twojej miłości jest dla mnie równie ważny- starszy na powrót ułożył głowę Youngjaea na poduszce i oparł łokcie po obu jej stronach. Ich twarze dzieliły milimetry.- Przyjmę wszystko, co mi ofiarujesz.
- Nawet gdyby była to obelga?- zapytał psotnie nastolatek.
- Gdybyś zaczął używać niecenzuralnych słów, nakarmiłbym cię toną mydła i osobiście wyprał język. Póżniej dorwałbym tego, kto cię ich nauczył i wlałbym mu jodynę do gardła- Daehyun pstryknął Youngjaea w nos.
- Nie jesteś zabawny- mruknął anioł i zmarszczył brwi, kiedy partner połaskotał go za uchem.
- A dla ciebie co jest ważniejsze?- starszy spojrzał zaciekawiony w oczy partnera. Ten wzruszył ramionami.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Kocham cię wiele dla mnie znaczy, ale dotyk jest dla mnie równie ważny.
- W takim razie, może powinienem pomóc ci w podjęciu decyzji?- wyszeptał Daehyun tuż ponad ustami partnera.
Nie pozwolił Youngjaeowi odpowiedzieć, ponieważ niemal natychmiast złączył ich wargi w powolnym, ale bardzo zmysłowym pocałunku. Nastolatek zarzucił mu ramiona na szyję i przyciągnął do siebie tak, że całe ciało Daehyuna przykryło jego własne. W momencie, w którym młodszy chciał pogłębić pieszczotę ust, starszy anioł oderwał się od niego i patrząc mu prosto w oczy, szeptał na okrągło deklaracje miłości. Jego slowa przeplatane były subtelnymi muśnięciami palców i warg.
Daehyun zjechał ustami wzdłuż lini szczęki, połaskotał językiem kark nastolatka i zjechał jeszcze niżej. Jego pełne wargi spoczęły ponad sercem Youngjaea, gdzie pozostały na dłuższą chwilę.
- Kocham cię- wyszeptał w zarumienią skórę i ułożył głowę na piersi nastolatka, wsłuchując się w nieco przyśpieszone bicie serca.
- Ja też cię kocham, hyung- wymruczał Youngjae i wtulił nos w czarne jak noc włosy.
Był jeszcze młody i nieodświadczony. Właściwie, powinien skakać ze szczęścia, że Daehyun zaakceptował go w tak młodym wieku. Yongguk czekał jedenaście ludzkich lat, zanim choć odważył się spotkać z Junhongiem. Oczywiście, różnica między nim, a Zelo była znacząca. W końcu nawet w tak młodym wieku anioł był teorytycznie starszy od chłopaka, jednak większość dorosłych aniołów obawiała się ingerencji w życie partnera, zanim ten wykształcił w pełni osobisty światopogląd. Daehyun również był na początku mocno przewrażliwiony, ale Youngjae pokazał mu na kilka bardzo psotliwych sposobów, że był dojrzały bardziej, niż ten się spodziewał.
Również w tamtej chwili Youngjae nabrał ochoty na słowne przepychanki, ponieważ zdecydował się podzielić z partnerem spostrzeżeniem, które od jakiegoß czasu chodziło mu po głowie.
- Wiesz co, hyung? Twoje słowa bardzo wiele dla mnie znaczą, ale nie odziałują na moje ciało jak twój dotyk- stwierdził z pozornie niewinnym wyrazem twarzy.- Wole, jak grzejesz mi w nocy plecy i skrzydła, bo bardzo często zapominasz zamknąć okna. Poza tym, przez to, że masz tak złą pamięć, coraz częściej muszę słuchać wrzasków JongUpa i Himchana. Ich rodzaj zabawy, jak to określił Himchan, nieco odbiega od wyobrażenia, które wolałbym zachować w głowie...- stwierdził zdegustowany nastolatek, hamując śmiech, kiedy Daehyun spojrzał na niego zszokowany.
Co mógł poradzić. Często zachowywał się jak dziecko, a prowokowanie partnera było jedną z jego ulubionych rozrywek. Jedyną, która stała wyżej na piedestale jego zabaw, było patrzenie na zbolałą minę Himchana, którego zawsze wszyscy opierniczali...