"Od jak dawna kochasz się w moim przyjacielu?".
Te słowa uparcie krążyły mu w głowie. Przyjaciółka Junhonga była... dziwna. Yongguk odwiózł dziewczynę do domu bez zbędnych tłumaczeń, jednak w wyjątkowo niezręcznej atmosferze. Kiedy powiedział jej, że zwariowała, uniosła jedynie domyślnie brew i uparcie mu się przyglądała. Nie lubił jej. Głównie dlatego, że jakaś małolata widząca go pierwszy raz w życiu, rozgryzła kołatające się w jego sercu uczucia w zaledwie kilka minut. Był na siebie zły. W zbyt oczywisty sposób zareagował na bliskość Junhonga i Hyelin, ale w jego mniemaniu nastolatki były względem siebie zbyt wylewne. Musiał też przyznać, że dziewczyna była denerwująco spostrzegawcza, skoro domyśliła się wszystkiego patrząc na jeden wyraz twarzy, którego nie potrafił ukryć.
Wiedział, że gorycz, którą odczuwał ilekroć Junhong mówił o swojej przyjaciółce, była nieuzasadniona. Jego zazdrość nie miała racji bytu. Yongguk praktycznie nie znał chłopaka. Właśnie dlatego irytował się na sam dźwięk imienia dziewczyny. Zazdrościł jej więzi, która łączyła ją z przyjacielem. Czasem zachowywał się jak dzieciak, przeżywający pierwszą miłość. Zawsze myślał, że dobrze panował nad sercem, które bywało niesforne. A przynajmniej dopóki nie okazało się, że zakochał się jak szczeniak. Oczywiście, jak każdy typowy dwudziestopięciolatek miewał partnerki, ale były to jedynie przelotne znajomości. Tylko w jednym przypadku myślał o wspólnej przyszłości, jednak koniec końców, przerosły go oczekiwania partnera( tak, partnera ) i skutki, jakie niosła za sobą ich relacja.
Yongguk nie potrafił znieść nietolerancyjnego podejścia rodziców jego chłopaka, więc w zgodzie z ukochanym, jak wtedy myślał, doszli do wniosku, że rozstanie będzie najlepszym wyjściem z sytuacji. Miał wtedy dwadzieścia jeden lat, a ocena spoleczeństwa była jednym z najważniejszych wyznaczników jego życia. Z biegiem lat uniezależnił się od wpływu sądu ludzi na osobowość, ale musiał długo analizować samego siebie, aby zrozumieć, że nie musi się zmieniać. Sztuka współczesnego świata polegała na przetrwaniu i utrzymaniu swojej indywidualności, przełamując sztampowe schematy rozumowania.Niestety wielu ludzi ulegało jedenej z chorób cywilizacyjnych, jaką był konformizm. Na szczęście, nauczył się nie podążać wyznaczonymi przez większość ścieżkami i obecnie ocena społeczeństwa niemal nic dla niego nie znaczyła.
Yongguk westchnął ciężko, kiedy oderwał się od swoich rozmyślań. Ścisnął nasadę nosa. Nie wiedział, czemu słowa Hyelin wywołały u niego "chęć do wspomnień". Być może bał się po prostu popełnić te same błędy, które niestety wciąż dawały mu o sobie znać. Doskonale zdawał sobie sprawę, że wciąż zależało mu na byłym chłopaku, mimo tego miejsce w jego sercu zwolniło się, aby ustąpić komuś innemu. Było to slrajnie egoistycznie. Nie wiedział tylko, czy dlatego, że ponad pierwszą miłość przedkładał syna przyjaciela, czy dlatego, że pomimo oczywistego, nowego uczucia, dobro Daehyuna pozostawało na jego piedestale.
Wchodząc do mieszkania, Yongguk spostrzegł, że wszędzie panowała ciemność. Zaświecił małą lampkę w korytarzu. Przytłumione światło sprawiło, że leżąca na kanapie postać odznaczała się na tle mroku. Yongguk położył klucze na komodzie i powiesił skórzaną kurtkę na niewielkim wieszaku. Podszedł do chłopaka i przyjrzał się jego spokojnej twarzy.
Junhong wyglądał jak dziecko, a pozycja w jakiej leżał sprawiła, że student lekko się uśmiechnął. Jego zły nastrój nieco przygasł. Zelo kurczowo przyciskał do piersi jedną z poduszek. Głowę oparł na podłokietniku, a nogę przerzucił przez oparcie sofy, co sprawiło, że luźny materiał spodni zsunął się do kolana, odsłaniając szczupłą łydkę. Kręcone, rozczochrane włosy tworzyła na twarzy nastolatka nieokreślone wzory, uwydatnione przez słabe światło z przedpokoju.
Nie mogąc się oprzeć, Yongguk pogładził delikatnie blond loki. Junhong zamruczał coś przez sen i wtulił twarz w obicie kanapy. Yongguk znowu westchnął i wrócił do przedpokoju. Wyciągnął z szafy spory koc i dokładnie okrył nim chłopaka. Ostrożnie uniósł głowę nastolatka i ułożył ją w wygodniejszej pozycji. Rzucając ostatnie spojrzenie na długie rzęsy, zgrabny nosek i nieco uchylone usta, student zaczął się zastanawiać, czy nie popelnił największego błędu w życiu. Powstrzymanie uczuć przez całe dwa mięsiące będzie trudnym wyzwaniem. Yongguk będzie musiał przejść natrudniejszy dotychczas test samokontroli.
Zelo miał dziwne wrażenie, że coś było nie tak. Kiedy opuścił rano łazienkę, ubrany już w mundurek i gotowy do wyjścia, nie przywitał go zwyczajowy uśmiech Yongguka. W kuchni panowała nieprzyjemna atmosfera. Junhong musiał długo walczyć z samym sobą zanim odważył się przekroczyć próg pomieszczenia i usiąć przy stole. Szybko pożałował swojej decyzji, gdyż Yongguk powitał go jedynie zimnym spojrzeniem. Zelo starannie unikał wzroku starszego, skubiąc jedną z przygotowanych wcześniej grzanek. Czuł się bardzo niezręcznie, ponieważ student uważnie przyglądał się jego twarzy, która powoli stawała się równie czerwona, co leżące na przyppminającym marmur kredensie jabłka.
W pewnym momencie Yongguk podszedł do jednej z szafek, wyciągnął z niej szklankę i nalał sobie wody. Jednak zamiast się napić, oparł się szczupłymi biodrami o krawędź blatu. Junhong doskonale czuł na plecach przeszywające spojrzenie. Nie wiedział dlaczego, ale jego ciało zareagowało w dziwny, niezrozumiały sposób. Zwyczajnie zastygło. Chłopak bał się poruszyć, zupełnie, jakby najmniejsze drgnięcie miało wywołać wybuch. Nigdy jeszcze nie czuł tak irracjonalnej, nieuzasadnionej obawy. Miał ochotę uciec z mieszkania i czas mu to umożliwił. Unosząca się powoli wskazówka zegara była jego ratunkiem.
Zelo niemal wybiegł z kuchni, rzucając na odchodnym jedynie krótkie "do widzenia". Chwycił plecak, ubrał buty i szybko opuścił apartamentowiec. Może i nie znał Yongguka zbyt dobrze, ale wyczuł, że zdecydowanie coś musiało się stać. I właśnie wtedy, kiedy student odwiózł Hyelin do domu. Jednak, kiedy zapytał o to przyjaciółkę podczas przerwy obiadowej, ta jedynie wzruszyla ramionami i nie patrząc na niego, jadła ze smakiem batona. Dlugie, czarne włosy upięła w koński ogon, który powiewając na wietrze przysłaniał mu częściowo jej twarz. Dzięki temu nie mógł dostrzec zatroskania w jej oczach.
-Coś powiedziałaś, albo zrobiłaś- stwierdził Junhong. Hyelin westchnęła, owinęła resztę batonika papierkiem, schowała do do torby i spojrzała przyjacielowi w twarz.
- Nic nie zrobiłam- powiedziała zdecydowanie. Lepiej, żeby Zelo nie wiedział o jej niezbyt subtelnym pytaniu. Chłopak wydawał się spokojny i opanowany , jednak jeśli emocje brały nad nim góre, bywał nawet gorszy niż zdradzona, zakompleksiona jędza.- Może oppa po prostu wstał lewą nogą.
-Nie wierzę ci- Junhong zmrużył podejrzliwie oczy. Lin jęknęła cierpiętniczo.
- Nie możes obwiniać mnie o całe zło na ziemi. Nie wiem, jakie masz o mnie zdanie, ale nie jestem potworem.
- Skądże. Jesteś chodzącym kataklizmem- mruknął kpiąco chłopak.
- Yah!- Lin spróbowała uderzyć go w rękę.
- Gdziekolwiek się pojawiasz, ściągasz na ludzi nieszczęścia. Jesteś chodzącym przekleństwem- Zelo pstryknął dziewczynę w nos. Jednak ta zamiast mu odpyskować, zmarszczyła brwi, udając, że się zastanawia.
- Przynajmniej ci się ze mną nie nudzi- stwierdziła po chwili z kpiącym uśmiechem.
-Życie z tobą jest aż nazbyt ciekawe- Lin zacmokała i przyszczypnęła policzki nastolatka. Po chwili spoważniała.
- Nic nie zrobiłam- powtórzyła uparcie. Czuła się źle z tym drobnym kłamstwem. Zawsze była całkowicie szczera względem przyjaciela. Jednak jeśli jej plan miał wypalić, musiała jeszcze trochę pomilczeć i poudawać głupią.- Założę się, że Yongguk jest po prostu zmęczony. Życie studenta nie jest przecież łatwe. Zwlaszcza z takim wżodem na tyłku, jak ty- stwierdziła pół żartem, pół serio.
- Odezwała się- Zelo przekręcił oczami, jednak zmarkotniał widocznie. Lin westchnęła ciężko.
- Przecież żartowałam.
- Wiem. Ale jak tak o tym myślę, może masz rację? Chyba nie powinienem włazić mu jeszcze na głowę- Junhong oparł się o zimną ścianę.- Poza tym, może on jednak mnie nie lubi?
" Z tym to akurat się nie zgodzę" pomyślała dziewczyna.
- Gdybyś naprawdę był dla niego problemem, nie zgodziłby się, żebyś u niego mieszkał.
- Może zgodził się tylko z grzeczności?- tym razem to Hyelin przekręciła oczami.
- To tylko dowodzi, że jest śwetnym facetem. Poza tym, mogę ci zagwarantować, że cię lubi.
- A skąd niby to wiesz?
- Kobieca intuicja?
- Ty i te twoje przeczucia...- Zelo wstał nagle.
- Dokąd idziesz? Przerwa jeszcze się nie skończyła.
- Muszę do łazienki- mruknął i otworzył drzwi, prowadzące na klatkę schodową.
Lin poczekała aż chłopak pokonał kilka pierwszych stopni i szybko otworzyła jego plecak. W bałaganie papierów i innych śmieci, odnalazła gruby, czarny notatnik, którego okładkę sama ozdobiła. Przekartkowała strony zapełnione pięcioliniami i niemal krzyknęła triumfalnie, znajdując jedną z najnowszych piosenek Junhonga. Przygryzła z chytrym uśmiechem wargę i spojrzała na starannie wykaligrafowany tytuł: "Ty, ja, my...". Przestudiowała kilka pierwszych wersów.
- Więc Yongguk też interesuje się muzyką?
- Nie jestem pewien, jaki kierunek, ale nawet studiuje coś związanego z komponowaniem.
- No ta dla ciebie facet wręcz idealny! Powinieneś pokazać mu któryś ze swoich tekstów. Kto wie, może nawet stworzycie duet...
- Nada się- powiedziała cicho i wyciągnęła z małej kieszonki plecaka telefon. Spojrzała z ostrożnością na uchylone drzwi i przeszukała listę kontaktów. Oj, była okropna. Okropnie przebiegła. Znalazła potrzebny numer i napisała krótkiego sms'a:
" Hyung, przepraszam za problem, ale czy mógłbyś odebrać mnie ze szkoły? Kończę o siedemnastej".
- I wysłane- Lin schowała na powrót telefon i doprowadziła plecak do porządku. Wyjętą wcześniej z notatnika kartkę złożyła i ukryła bezpiecznie w kieszeni swetra.- Oj, Zelo... Co ty byś beze mnie zrobił...
- Nie zrobiłaś tego- Zelo pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Owszem, zrobiłam- uśmiechnęła się triumfalnie. Niech wie, z kim ma doczynienia.
- On cię zamorduje, Lin.
- Na coś trzeba umrzeć- dziewczyna wzruszyła ramionami.- Jeśli moją śmiercią będą pierwiastki, to może chociaż facet zrozumie, że licealistom nie daje się zadań ze studiów.
- Że co mu niby napisałaś na teście?
- Żeby swoje potęgi wsadził se w...
- Lin!- Junhong chciał zatakć przyjaciółce usta, ponieważ w bramie szkoły mijała ich właśnie jedna z nauczycielek.
-... w nos- dokończyła nastolatka. Facet i tak był tylko stażystą. Prędzej, czy później, wróci z praktyk na uczelnie.
- Z kim ja się zadaję?- Zelo znów pokręcił głową i niemal w tym samym momencie zamarł. Lin podążyła za jego spojrzeniem i przybiła sobie mentalną piątkę. Pierwsza faza planu zaliczona.
Po drugiej stronie drogi, na chodniku stał dobrze znany dziewczynie sportowy, błękitny samochód. Jego właściciel opierał się o maskę. Przybrał nieco nonszalancką pozę: skrzyżował ramiona na piersi i stał na lekko rozstawionych nogach. Okulary, które miał na sobie dorównywały kolorem ciemnej czuprynie i skórzanej kurtce. Dopasowane, lekko wytarte spodnie idealnie opinały szczupłe biodra i nogi. Facet wyglądał jak gwiazda.
Lin powstrzymała westchnienie. Sama spróbowałaby u Yongguka swoich sił, gdyby nie to, że miała wobec niego inne zamiary.
- Hyung?- Zelo podszedł zszokowany do chłopaka. Hyelin podążyła za nim, bojąc się, że jej mały przekręt wyjdzie na jaw.
- Cześć, Junhong- Yongguk zdjął okulary i uśmiechnął się na widok chłopaka. Miał wyrzuty sumienia, że tak oschle go potraktował. Właśnie dlatego tak ucieszył się, kiedy nastolatek się z nim skontaktował. Uśmiech studenta zbladł, kiedy jego wzrok spoczął na Lin.
- Hyung, co ty tu...
- Och, Zelo! Mogłeś powiedzieć, że oppa po ciebie przyjedzie- nastolatka weszła mu szybko w słowo i poklepała go po ramieniu.- Nie kazałabym ci na mnie czekać- zaśmiała się nieco histerycznie. Może i dobrze przemyślała swój plan, ale nerwy zaczęły powoli brać górę.
- Ale ja nie...- Zelo błądził wzrokiem pomiędzy Yonggukiem, a Lin.
- Przepraszam, że cię zatrzymałam!- głos dziewczyny stawał się nienaturalnie wysoki.
- Wszystko dobrze, Junhong?- Yongguk przyjrzał się twarzy nastolatka.
- Oczywiście, że tak!- Hyelin pokiwała szybko głową i popchnęła przyjaciela bliżej auta. Przełknęła.- M... Mówiłeś, że chciałeś powtórzyć angielski przed testem, prawda? Lepiej już jedźcie. Pamiętaj, że mamy dużo zadania na jutro, więc jeśli chcesz zdążyć, powinniście już wracać!
- Ale...
- Żadnego "ale". Potem bęziesz narzekał, że nie moźesz się przeze mnie uczyć. No, juz!- Lin podeszła do drzwi i otworzyła je nieco zbyt zamaszystym ruchem. Zelo nie przejmował się dziwnym zachowaniem przyjaciółki, ponieważ był zbyt skonfundowany zaistniałą sytuacją.- A, byłabym zapomniała!- rzeczywiście całkiem wyleciało jej z głowy.- Zgubiłeś to wcześniej- wyciągnęła z kieszeni kartkę, upewniając się, że nuty i słowa były w miarę dobrze widoczne dla studenta.
Yongguk uniósł lekko brew i sięgnął po papier zamiast Zelo, który był zbyt zdziwiony, żeby chociaż się ruszyć. Dopiero, kiedy srudent przeczytał połowę tekstu, Junhong zreflektował się i nerwowym ruchem zabrał mu kartkę. Odchrząknął zawstydzony, zgniótł papier i wcisnął go do kieszeni spodni.
- Piszesz piosenki?- zapytał Yongguk, patrząc na czerwieniejącą twarz nastolatka. Zelo otworzył usta, żeby mu odpowiedzieć, jednak Lin znów weszła mu w słowo:
- Od dawna. Lubi to robić, ale interesuje się też tańcem i rapem- dziewczyna modliła się, żeby Zelo i Yongguk w końcu wsiedli do auta i odjechali.
- Naprawdę?- student był szczerze zaciekawiony. Zelo przytaknął cicho.
- No, dosyć już tych pogadanek. Wsiadaj do auta- Hyelin niemal wpechnęła przyjaciela do samochodu. Zamknęła szybko drzwi i uśmiechnęła się słodko do zdziwionego studenta. I tak nie przypadła mu do gustu.- Bezpiecznej podróży- jej szeroki uśmiech niemal rozpołowił jej twarz. Chłopak zmarszczył brwi, spojrzał na nią jak na idiotkę i, w końcu( alleluja! ), usiadł za kierownicą.
Lin pomachała za odjeżdzającym pojazdem i odetchnęła z ulgą. Rozmasowała policzki i skórę w pobliżu ust.
- Rany, ci faceci... Szczęke se można naciągnąć, zanim ruszą dupy- stwierdziła, więdząc, że jej słowa nie miały większego sensu...
- Twoja przyjaciółka jest dosyć energiczną osobą- stwierdził Yongguk po chwili ciszy, nie wiedząc, jak powinien zinterpretować zachowanie dziewczyny.
- Tak, to praw...- Zelo umilkł momentalnie, kiedy dotarła do niego prawda. Jego wargi ułożyły się w wąską kreskę, kiedy przeszukiwał plecak. Kiedy znalazł telefon, od razu wszedł w archiwum wiadomości. Jeszcze mocniej zacisnął usta, kiedy znalazł wysłaną przez Lin wiadomość.
- Wszystko w porządku?- Yongguk był szczerze zaniepokojony.
- Tak, tylko...- "Zamorduję ją, jak tylko wpadnie mi w ręce!" pomyślał.- Zapomniałem zabrać jednego zeszytu ze szkoły.
- Możemy się wrócić.
- Nie ma potrzeby- Zelo, westchnął próbując zrozumieć motywy przyjaciółki.
- Więc... Piszesz piosenki?- Yongguk podjął po chwili poprzedni temat. Jak na zawołanie, Junhong znów się speszył, jednak ponownie przytaknął.- Mógłbym kiedyś zobaczyć jakąś? Albo chociaż dokonczyć czytać tą, którą tak brutalnie upchnąłeś w kieszeni?
- One nie są zbyt dobre...- mruknął cicho nastolatek i wyjrzał przez okno.
- Osobiście uważam, że przynajmniej ta, którą widziałem jest dobra. Nawet bardzo dobra. Ma bardzo głęboki wydźwięk. Trudno napisać coś, co tak trafiałoby do człowieka- Zelo usilował ukryć lekki uśmiech. Czuł się mile połechtany, ponieważ wspomniany kawałek napisał w zaledwie piętnaście minut. Słowa Yongguka były przyjemne mimo, że w głębi duszy nastolatek uważał, iż student powiedział je tylko z, no, może litości?
- Jeśli chcesz, hyung. Ale założę się, że nią są tak dobre, jak twoje.
- Pozwól, że sam to ocenię- Yongguk posłał chłopakowi szczery uśmiech i rozczochrał mu włosy. Serce Junhonga przyśpieszyło w odpowiedzi na tak drobny gest. Nastolatek nie domyślił się, że cała sytuacja była dokładnie tym, co oczekiwała Lin...