poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 2




"Od jak dawna kochasz się w moim przyjacielu?".


Te słowa uparcie krążyły mu w głowie. Przyjaciółka Junhonga była... dziwna. Yongguk odwiózł dziewczynę do domu bez zbędnych tłumaczeń, jednak w wyjątkowo niezręcznej atmosferze. Kiedy powiedział jej, że zwariowała, uniosła jedynie domyślnie brew i uparcie mu się przyglądała. Nie lubił jej. Głównie dlatego, że jakaś małolata widząca go pierwszy raz w życiu, rozgryzła kołatające się w jego sercu uczucia w zaledwie kilka minut. Był na siebie zły. W zbyt oczywisty sposób zareagował na bliskość Junhonga i Hyelin, ale w jego mniemaniu nastolatki były względem siebie zbyt wylewne. Musiał też przyznać, że dziewczyna była denerwująco spostrzegawcza, skoro domyśliła się wszystkiego patrząc na jeden wyraz twarzy, którego nie potrafił ukryć.

Wiedział, że gorycz, którą odczuwał ilekroć Junhong mówił o swojej przyjaciółce, była nieuzasadniona. Jego zazdrość nie miała racji bytu. Yongguk praktycznie nie znał chłopaka. Właśnie dlatego irytował się na sam dźwięk imienia dziewczyny. Zazdrościł jej więzi, która łączyła ją z przyjacielem. Czasem zachowywał się jak dzieciak, przeżywający pierwszą miłość. Zawsze myślał, że dobrze panował nad sercem, które bywało niesforne. A przynajmniej dopóki nie okazało się, że zakochał się jak szczeniak. Oczywiście, jak każdy typowy dwudziestopięciolatek miewał partnerki, ale były to jedynie przelotne znajomości. Tylko w jednym przypadku myślał o wspólnej przyszłości, jednak koniec końców, przerosły go oczekiwania partnera( tak, partnera ) i skutki, jakie niosła za sobą ich relacja.

Yongguk nie potrafił znieść nietolerancyjnego podejścia rodziców jego chłopaka, więc w zgodzie z ukochanym, jak wtedy myślał, doszli do wniosku, że rozstanie będzie najlepszym wyjściem z sytuacji. Miał wtedy dwadzieścia jeden lat, a ocena spoleczeństwa była jednym z najważniejszych wyznaczników jego życia. Z biegiem lat uniezależnił się od wpływu sądu ludzi na osobowość, ale musiał długo analizować samego siebie, aby zrozumieć, że nie musi się zmieniać. Sztuka współczesnego świata polegała na przetrwaniu i utrzymaniu swojej indywidualności, przełamując sztampowe schematy rozumowania.Niestety wielu ludzi ulegało jedenej z chorób cywilizacyjnych, jaką był konformizm. Na szczęście, nauczył się nie podążać wyznaczonymi przez większość ścieżkami i obecnie ocena społeczeństwa niemal nic dla niego nie znaczyła.

Yongguk westchnął ciężko, kiedy oderwał się od swoich rozmyślań. Ścisnął nasadę nosa. Nie wiedział, czemu słowa Hyelin wywołały u niego "chęć do wspomnień". Być może bał się po prostu popełnić te same błędy, które niestety wciąż dawały mu o sobie znać. Doskonale zdawał sobie sprawę, że wciąż zależało mu na byłym chłopaku, mimo tego miejsce w jego sercu zwolniło się, aby ustąpić komuś innemu. Było to slrajnie egoistycznie. Nie wiedział tylko, czy dlatego, że ponad pierwszą miłość przedkładał syna przyjaciela, czy dlatego, że pomimo oczywistego, nowego uczucia, dobro Daehyuna pozostawało na jego piedestale.

Wchodząc do mieszkania, Yongguk spostrzegł, że wszędzie panowała ciemność. Zaświecił małą lampkę w korytarzu. Przytłumione światło sprawiło, że leżąca na kanapie postać odznaczała się na tle mroku. Yongguk położył klucze na komodzie i powiesił skórzaną kurtkę na niewielkim wieszaku. Podszedł do chłopaka i przyjrzał się jego spokojnej twarzy.

Junhong wyglądał jak dziecko, a pozycja w jakiej leżał sprawiła, że student lekko się uśmiechnął. Jego zły nastrój nieco przygasł. Zelo kurczowo przyciskał do piersi jedną z poduszek. Głowę oparł na podłokietniku, a nogę przerzucił przez oparcie sofy, co sprawiło, że luźny materiał spodni zsunął się do kolana, odsłaniając szczupłą łydkę. Kręcone, rozczochrane włosy tworzyła na twarzy nastolatka nieokreślone wzory, uwydatnione przez słabe światło z przedpokoju.

Nie mogąc się oprzeć, Yongguk pogładził delikatnie blond loki. Junhong zamruczał coś przez sen i wtulił twarz w obicie kanapy. Yongguk znowu westchnął i wrócił do przedpokoju. Wyciągnął z szafy spory koc i dokładnie okrył nim chłopaka. Ostrożnie uniósł głowę nastolatka i ułożył ją w wygodniejszej pozycji. Rzucając ostatnie spojrzenie na długie rzęsy, zgrabny nosek i nieco uchylone usta, student zaczął się zastanawiać, czy nie popelnił największego błędu w życiu. Powstrzymanie uczuć przez całe dwa mięsiące będzie trudnym wyzwaniem. Yongguk będzie musiał przejść natrudniejszy dotychczas test samokontroli.




Zelo miał dziwne wrażenie, że coś było nie tak. Kiedy opuścił rano łazienkę, ubrany już w mundurek i gotowy do wyjścia, nie przywitał go zwyczajowy uśmiech Yongguka. W kuchni panowała nieprzyjemna atmosfera. Junhong musiał długo walczyć z samym sobą zanim odważył się przekroczyć próg pomieszczenia i usiąć przy stole. Szybko pożałował swojej decyzji, gdyż Yongguk powitał go jedynie zimnym spojrzeniem. Zelo starannie unikał wzroku starszego, skubiąc jedną z przygotowanych wcześniej grzanek. Czuł się bardzo niezręcznie, ponieważ student uważnie przyglądał się jego twarzy, która powoli stawała się równie czerwona, co leżące na przyppminającym marmur kredensie jabłka.

W pewnym momencie Yongguk podszedł do jednej z szafek, wyciągnął z niej szklankę i nalał sobie wody. Jednak zamiast się napić, oparł się szczupłymi biodrami o krawędź blatu. Junhong doskonale czuł na plecach przeszywające spojrzenie. Nie wiedział dlaczego, ale jego ciało zareagowało w dziwny, niezrozumiały sposób. Zwyczajnie zastygło. Chłopak bał się poruszyć, zupełnie, jakby najmniejsze drgnięcie miało wywołać wybuch. Nigdy jeszcze nie czuł tak irracjonalnej, nieuzasadnionej obawy. Miał ochotę uciec z mieszkania i czas mu to umożliwił. Unosząca się powoli wskazówka zegara była jego ratunkiem.

Zelo niemal wybiegł z kuchni, rzucając na odchodnym jedynie krótkie "do widzenia". Chwycił plecak, ubrał buty i szybko opuścił apartamentowiec. Może i nie znał Yongguka zbyt dobrze, ale wyczuł, że zdecydowanie coś musiało się stać. I właśnie wtedy, kiedy student odwiózł Hyelin do domu. Jednak, kiedy zapytał o to przyjaciółkę podczas przerwy obiadowej, ta jedynie wzruszyla ramionami i nie patrząc na niego, jadła ze smakiem batona. Dlugie, czarne włosy upięła w koński ogon, który powiewając na wietrze przysłaniał mu częściowo jej twarz. Dzięki temu nie mógł dostrzec zatroskania w jej oczach.

-Coś powiedziałaś, albo zrobiłaś- stwierdził Junhong. Hyelin westchnęła, owinęła resztę batonika papierkiem, schowała do do torby i spojrzała przyjacielowi w twarz.

- Nic nie zrobiłam- powiedziała zdecydowanie. Lepiej, żeby Zelo nie wiedział o jej niezbyt subtelnym pytaniu. Chłopak wydawał się spokojny i opanowany , jednak jeśli emocje brały nad nim góre, bywał nawet gorszy niż zdradzona, zakompleksiona jędza.- Może oppa po prostu wstał lewą nogą.

-Nie wierzę ci- Junhong zmrużył podejrzliwie oczy. Lin jęknęła cierpiętniczo.

- Nie możes obwiniać mnie o całe zło na ziemi. Nie wiem, jakie masz o mnie zdanie, ale nie jestem potworem.

- Skądże. Jesteś chodzącym kataklizmem- mruknął kpiąco chłopak.

- Yah!- Lin spróbowała uderzyć go w rękę.

- Gdziekolwiek się pojawiasz, ściągasz na ludzi nieszczęścia. Jesteś chodzącym przekleństwem- Zelo pstryknął dziewczynę w nos. Jednak ta zamiast mu odpyskować, zmarszczyła brwi, udając, że się zastanawia.

- Przynajmniej ci się ze mną nie nudzi- stwierdziła po chwili z kpiącym uśmiechem.

-Życie z tobą jest aż nazbyt ciekawe- Lin zacmokała i przyszczypnęła policzki nastolatka. Po chwili spoważniała.

- Nic nie zrobiłam- powtórzyła uparcie. Czuła się źle z tym drobnym kłamstwem. Zawsze była całkowicie szczera względem przyjaciela. Jednak jeśli jej plan miał wypalić, musiała jeszcze trochę pomilczeć i poudawać głupią.- Założę się, że Yongguk jest po prostu zmęczony. Życie studenta nie jest przecież łatwe. Zwlaszcza z takim wżodem na tyłku, jak ty- stwierdziła pół żartem, pół serio.

- Odezwała się- Zelo przekręcił oczami, jednak zmarkotniał widocznie. Lin westchnęła ciężko.

- Przecież żartowałam.

- Wiem. Ale jak tak o tym myślę, może masz rację? Chyba nie powinienem włazić mu jeszcze na głowę- Junhong oparł się o zimną ścianę.- Poza tym, może on jednak mnie nie lubi?

" Z tym to akurat się nie zgodzę" pomyślała dziewczyna.

- Gdybyś naprawdę był dla niego problemem, nie zgodziłby się, żebyś u niego mieszkał.

- Może zgodził się tylko z grzeczności?- tym razem to Hyelin przekręciła oczami.

- To tylko dowodzi, że jest śwetnym facetem. Poza tym, mogę ci zagwarantować, że cię lubi.

- A skąd niby to wiesz?

- Kobieca intuicja?

- Ty i te twoje przeczucia...- Zelo wstał nagle.

- Dokąd idziesz? Przerwa jeszcze się nie skończyła.

- Muszę do łazienki- mruknął i otworzył drzwi, prowadzące na klatkę schodową. 

Lin poczekała aż chłopak pokonał kilka pierwszych stopni i szybko otworzyła jego plecak. W bałaganie papierów i innych śmieci, odnalazła gruby, czarny notatnik, którego okładkę sama ozdobiła. Przekartkowała strony zapełnione pięcioliniami i niemal krzyknęła triumfalnie, znajdując jedną z najnowszych piosenek Junhonga. Przygryzła z chytrym uśmiechem wargę i spojrzała na starannie wykaligrafowany tytuł: "Ty, ja, my...". Przestudiowała kilka pierwszych wersów.



- Więc Yongguk też interesuje się muzyką?
- Nie jestem pewien, jaki kierunek, ale nawet studiuje coś związanego z komponowaniem.
- No ta dla ciebie facet wręcz idealny! Powinieneś pokazać mu któryś ze swoich tekstów. Kto wie, może nawet stworzycie duet...



- Nada się- powiedziała cicho i wyciągnęła z małej kieszonki plecaka telefon. Spojrzała z ostrożnością na uchylone drzwi i przeszukała listę kontaktów. Oj, była okropna. Okropnie przebiegła. Znalazła potrzebny numer i napisała krótkiego sms'a:

" Hyung, przepraszam za problem, ale czy mógłbyś odebrać mnie ze szkoły? Kończę o siedemnastej". 

- I wysłane- Lin schowała na powrót telefon i doprowadziła plecak do porządku. Wyjętą wcześniej z notatnika kartkę złożyła i ukryła bezpiecznie w kieszeni swetra.- Oj, Zelo... Co ty byś beze mnie zrobił...




- Nie zrobiłaś tego- Zelo pokręcił z niedowierzaniem głową.

- Owszem, zrobiłam- uśmiechnęła się triumfalnie. Niech wie, z kim ma doczynienia.
- On cię zamorduje, Lin.

- Na coś trzeba umrzeć- dziewczyna wzruszyła ramionami.- Jeśli moją śmiercią będą pierwiastki, to może chociaż facet zrozumie, że licealistom nie daje się zadań ze studiów. 

- Że co mu niby napisałaś na teście?

- Żeby swoje potęgi wsadził se w...

- Lin!- Junhong chciał zatakć przyjaciółce usta, ponieważ w bramie szkoły mijała ich właśnie jedna z nauczycielek.

-... w nos- dokończyła nastolatka. Facet i tak był tylko stażystą. Prędzej, czy później, wróci z praktyk na uczelnie.

- Z kim ja się zadaję?- Zelo znów pokręcił głową i niemal w tym samym momencie zamarł. Lin podążyła za jego spojrzeniem i przybiła sobie mentalną piątkę. Pierwsza faza planu zaliczona.

Po drugiej stronie drogi, na chodniku stał dobrze znany dziewczynie sportowy, błękitny samochód. Jego właściciel opierał się o maskę. Przybrał nieco nonszalancką pozę: skrzyżował ramiona na piersi i stał na lekko rozstawionych nogach. Okulary, które miał na sobie dorównywały kolorem ciemnej czuprynie i skórzanej kurtce. Dopasowane, lekko wytarte spodnie idealnie opinały szczupłe biodra i nogi. Facet wyglądał jak gwiazda.
Lin powstrzymała westchnienie. Sama spróbowałaby u Yongguka swoich sił, gdyby nie to, że miała wobec niego inne zamiary.

- Hyung?- Zelo podszedł zszokowany do chłopaka. Hyelin podążyła za nim, bojąc się, że jej mały przekręt wyjdzie na jaw.

- Cześć, Junhong- Yongguk zdjął okulary i uśmiechnął się na widok chłopaka. Miał wyrzuty sumienia, że tak oschle go potraktował. Właśnie dlatego tak ucieszył się, kiedy nastolatek się z nim skontaktował. Uśmiech studenta zbladł, kiedy jego wzrok spoczął na Lin.
- Hyung, co ty tu...

- Och, Zelo! Mogłeś powiedzieć, że oppa po ciebie przyjedzie- nastolatka weszła mu szybko w słowo i poklepała go po ramieniu.- Nie kazałabym ci na mnie czekać- zaśmiała się nieco histerycznie. Może i dobrze przemyślała swój plan, ale nerwy zaczęły powoli brać górę.

- Ale ja nie...- Zelo błądził wzrokiem pomiędzy Yonggukiem, a Lin.

- Przepraszam, że cię zatrzymałam!- głos dziewczyny stawał się nienaturalnie wysoki.

- Wszystko dobrze, Junhong?- Yongguk przyjrzał się twarzy nastolatka.

- Oczywiście, że tak!- Hyelin pokiwała szybko głową i popchnęła przyjaciela bliżej auta. Przełknęła.- M... Mówiłeś, że chciałeś powtórzyć angielski przed testem, prawda? Lepiej już jedźcie. Pamiętaj, że mamy dużo zadania na jutro, więc jeśli chcesz zdążyć, powinniście już wracać!

- Ale...

- Żadnego "ale". Potem bęziesz narzekał, że nie moźesz się przeze mnie uczyć. No, juz!- Lin podeszła do drzwi i otworzyła je nieco zbyt zamaszystym ruchem. Zelo nie przejmował się dziwnym zachowaniem przyjaciółki, ponieważ był zbyt skonfundowany zaistniałą sytuacją.- A, byłabym zapomniała!- rzeczywiście całkiem wyleciało jej z głowy.- Zgubiłeś to wcześniej- wyciągnęła z kieszeni kartkę, upewniając się, że nuty i słowa były w miarę dobrze widoczne dla studenta.

Yongguk uniósł lekko brew i sięgnął po papier zamiast Zelo, który był zbyt zdziwiony, żeby chociaż się ruszyć. Dopiero, kiedy srudent przeczytał połowę tekstu, Junhong zreflektował się i nerwowym ruchem zabrał mu kartkę. Odchrząknął zawstydzony, zgniótł papier i wcisnął go do kieszeni spodni.

- Piszesz piosenki?- zapytał Yongguk, patrząc na czerwieniejącą twarz nastolatka. Zelo otworzył usta, żeby mu odpowiedzieć, jednak Lin znów weszła mu w słowo:

- Od dawna. Lubi to robić, ale interesuje się też tańcem i rapem- dziewczyna modliła się, żeby Zelo i Yongguk w końcu wsiedli do auta i odjechali.

- Naprawdę?- student był szczerze zaciekawiony. Zelo przytaknął cicho.

- No, dosyć już tych pogadanek. Wsiadaj do auta- Hyelin niemal wpechnęła przyjaciela do samochodu. Zamknęła szybko drzwi i uśmiechnęła się słodko do zdziwionego studenta. I tak nie przypadła mu do gustu.- Bezpiecznej podróży- jej szeroki uśmiech niemal rozpołowił jej twarz. Chłopak zmarszczył brwi, spojrzał na nią jak na idiotkę i, w końcu( alleluja! ), usiadł za kierownicą.

Lin pomachała za odjeżdzającym pojazdem i odetchnęła z ulgą. Rozmasowała policzki i skórę w pobliżu ust.

- Rany, ci faceci... Szczęke se można naciągnąć, zanim ruszą dupy- stwierdziła, więdząc, że jej słowa nie miały większego sensu...




- Twoja przyjaciółka jest dosyć energiczną osobą- stwierdził Yongguk po chwili ciszy, nie wiedząc, jak powinien zinterpretować zachowanie dziewczyny.

- Tak, to praw...- Zelo umilkł momentalnie, kiedy dotarła do niego prawda. Jego wargi ułożyły się w wąską kreskę, kiedy przeszukiwał plecak. Kiedy znalazł telefon, od razu wszedł w archiwum wiadomości. Jeszcze mocniej zacisnął usta, kiedy znalazł wysłaną przez Lin wiadomość.

- Wszystko w porządku?- Yongguk był szczerze zaniepokojony.

- Tak, tylko...- "Zamorduję ją, jak tylko wpadnie mi w ręce!" pomyślał.- Zapomniałem zabrać jednego zeszytu ze szkoły.

- Możemy się wrócić.

- Nie ma potrzeby- Zelo, westchnął próbując zrozumieć motywy przyjaciółki.

- Więc... Piszesz piosenki?- Yongguk podjął po chwili poprzedni temat. Jak na zawołanie, Junhong znów się speszył, jednak ponownie przytaknął.- Mógłbym kiedyś zobaczyć jakąś? Albo chociaż dokonczyć czytać tą, którą tak brutalnie upchnąłeś w kieszeni?

- One nie są zbyt dobre...- mruknął cicho nastolatek i wyjrzał przez okno.

- Osobiście uważam, że przynajmniej ta, którą widziałem jest dobra. Nawet bardzo dobra. Ma bardzo głęboki wydźwięk. Trudno napisać coś, co tak trafiałoby do człowieka- Zelo usilował ukryć lekki uśmiech. Czuł się mile połechtany, ponieważ wspomniany kawałek napisał w zaledwie piętnaście minut. Słowa Yongguka były przyjemne mimo, że w głębi duszy nastolatek uważał, iż student powiedział je tylko z, no, może litości?

- Jeśli chcesz, hyung. Ale założę się, że nią są tak dobre, jak twoje.

- Pozwól, że sam to ocenię- Yongguk posłał chłopakowi szczery uśmiech i rozczochrał mu włosy. Serce Junhonga przyśpieszyło w odpowiedzi na tak drobny gest. Nastolatek nie domyślił się, że cała sytuacja była dokładnie tym, co oczekiwała Lin...

sobota, 21 lutego 2015

Koszmary

Tytuł: Koszmary
Zespół: B.A.P
Gatunek: fluff, trochę komedii
Pairing: Banglo- Yongguk X Zelo





Otworzył załzawione oczy i rozejrzał się spanikowany dookoła. Wydawało mu się, że panująca w pomieszczeniu ciemność formowała się w dziwne, bliżej nieokreślone kształty. Nie namyślając się długo, chwycił poduszkę i wybiegł z pokoju. Miał nadzieję, że Yongguk jeszcze nie spał, ponieważ był jedyną osobą, która była w stanie odegnać od niego jego koszmary.

Zapukał do drzwi pokoju lidera i nie czekając na pozwolenie, przekroczył próg.
- Hyung- powiedział cicho i zbliżył się do łóżka.- Śpisz?

- Nie- usłyszał równie cichą odpowiedź, a po chwili do jego uszu dobiegł również odgłos szeleszczącej pościeli.- Znowu miałeś koszmary, Zelo?- chłopak przytaknął. Yongguk westchnął ciężko i odchylił poły puchatej pierzyny. Maknae niemal natychmiast ułożył się obok starszego chłopaka, poszukując ukojenia w cieple jego ciała.

- Hyung, znowu śpisz bez koszulki- mruknął cicho Zelo i zmarszczył brwi. Jego strach zaczął powoli blaknąć.

- Jakby ci to przeszkadzało- stwierdził kpiąco lider i pogłaskał młodszego po głowie, czekając, aż ten ułoży się wygodnie na jego ramieniu.

- Owszem, przeszkadza. Inni mogą cię zobaczyć- starszy prychnął.

- To zabrzmiało, jakbyś chciał stanąć na straży mojej i tak skalanej już niewinności- Zelo otrzymał lekkiego pstryczka w nos.- Nie wiedziałem, że masz aż tak rozwinięty instynkt terytorialny. 

- Co w tym dziwnego? Widziałeś się w lustrze?- maknae objął Yongguk'a w pasie, potwierdzając tym samym jego słowa.

- Raz, czy dwa- przyznał lider i kiwnął głową z uśmiechem.

- I jeszcze się pytasz, czemu chcę, żebyś się zasłaniał?

- To może mam zacząć chodzić w worku po kartoflach?

- A mógłbyś?- zapytał Zelo niewinnym głosikiem, a po chwili pisnął, kiedy został przyciśnięty do materaca. Starszy nachylił się nad nim, a maknae mógł poczuć jego gorący oddech na ustach.

- Niezły żart, Zelo.

- A co jeśli to nie był żart?- zapytał chłopak z rozbrajającą szczerością i przyciągnął lidera do pocałunku.

Złączył ich usta w sposób delikatny, niemal niepewny. Jednak po chwili czułe muśnięcie przerodziło się w zmysłową pieszczotę. Zelo jęknął cicho, kiedy poczuł rękę rapera wędrująca po jego brzuchu, dotykającą każdego, czułego punktu. Na całym jego ciele sypnęła się gęsia skórka, kiedy opuszki placów pogładziły go po żebrach.

Yongguk przejechał powoli językiem po dolnej wardze maknae, oczekując przyzwolenia na dogłębniejsze zbadanie jego ciepłego wnętrza. Zelo rozchylił usta, odwzajemniając gorący pocałunek. Pogładził lidera po plecach. Śledził linię jego kręgosłupa, aż w końcu wplótł palce w ciemne kosmyki na karku.

Młodszy westchnął, kiedy poczuł lekkie muśnięcia na szyi. Yongguk zassał wrażliwą skórę, pozostawiając na niej czerwony ślad. Zjechał ustami nieco niżej, śledząc wyraźnie zaznaczoną linię obojczyka, wprawiając szczupłe ciało w drżenie. Odchylił krawędź luźnego T-Shirt'a Zelo i przygryzł delikatnie skórę na ramieniu.

- Hyung- wyszeptał przeciągle maknae. Lider zignorował przejęty głos chłopaka i podwinął rękaw jego koszulki. 

Pogładził lekko zarysowany biceps palcami, a po chwili powtórzył ruch za pomocą ust. Całował każdy skrawek skóry na ręce makanae, zachaczając o nią co jakiś czas zębami.

- Hyung- usłyszał znów.

Yongguk uniósł się na łokciach. W słabym świetle padającym z okna mógł dostrzec zarumienione policzki, przymknięte lekko powieki. Wyczuwał unoszącą się szybko klatkę piersiową i słyszał dokładnie nieregularny oddech, wydobywający się z pomiędzy opuchniętych lekko warg.

- Dalej boisz się swoich koszmarów, Zelo?- wyszeptał lider, zbliżając twarz do ucha młodszego. Ten zadrżał, czując niemal ciche słowa. Maknae pokręcił głową.- Świetnie- Yongguk uśmiechnął się niespodziewanie i cmoknął młodszego w nos.- No to idziemy spać!- zarządził wesoło. Ułożył się wygodnie na swojej połowie łóżka, które paradoksalnie całe należało do niego i przyciągnął do siebie Zelo.

- Ale, hyung...- zaczął ten rozedrganym głosem.

- Cicho. Nie słyszę, śpię- odmruknął lider i wtulił twarz w jasne, rozczochrane włosy.

- Hyung, proszę, pozwól mi chociaż iść do łazienki- jęknął błagalnie maknae, wyczuwając pod kołdrą bardzo niezręczny problem.

- A nie boisz się, że spotkasz tam jakąś zjawę?- droczył się dalej Yongguk.

- Hyung!- Zelo spróbował wyrwać się silnym ramionom, jednak lider tylko się zaśmiał i szczelnej okrył ich kołdrą. Szamotali się tak przez chwilę, a donośny głos starszego roznosił się po całym dorm'ie.

Nagle usłyszeli głośne walenie w ścianę. Zelo zamarł, podczas gdy Yongguk spojrzał uważnie w miejsce, w którym dało wyczuć się mocne uderzanie pięścią o niezbyt grubą, jak się okazało, powierzchnię.

- Możecie te swoje zwierzęce zapędy zaspokajać kiedy indziej?!- warknął z pokoju obok Himchan.- Niektórzy próbują spać!- wrzasnął wkurzony. 

Na moment zapanowała cisza. Yongguk spojrzał na maknae, którego twarz z każdym momentem przyjmowała wyrazistrzy odcień czerwieni.

- Dalej chcesz iść do łazienki?- zapytał lider z wyczuwalną w głosie... nadzieją?

- Odechciało mi się, hyung- mruknął cicho Zelo i przekręcił się na bok. Naciągnął na głowę kołdrę i wtulił twarz w poduszkę. Miał ochotę spalić się ze wstydu.

- Ale mi się nagle zachciało- stwierdził starszy z kpiącym uśmiechem na twarzy i momentalnie odrzucił na ziemię przykrycie. Zerwał się z łóżka. Chwycił Zelo i pomimo jego gabarytów, przerzucił go sobie przez ramię. Wyszedł z pokoju i skierował się do łazienki.

- Yah! Hyung!- wykrzyknął maknae i uderzył pięścią w plecy starszego.

- Ciszej. Chcesz wszystkich obudzić?- zapytał Yongguk z udawanym wyrzutem.

- Ci wszyscy i tak już nie śpią- usłyszeli zirytowany głos Youngjae'a. Chłopak stanął w progu ubikacji i spoglądał na nich z pretensją wymalowaną w oczach. Zelo społonił się jeszcze bardziej i ukrył twarz w dłoniach.

- Przepraszam pana- mruknął lider i przepchnął się obok wokalisty. Zatrzasnął mu drzwi przed nosem i posadził Zelo na krawędzi wanny.

- Dobrze, że chociaż zdążyłem skorzystać zanim oni to zrobili- stwierdził Youngjae, kręcąc z politowaniem głową. Czasem jednak miał szczęście. Wrócił do swojej sypialni.

Chciał już położyć się do łóżka, kiedy nagle coś sobie przypomniał. Wrócił pod drzwi łazienki i zapukał w twarde drewno.

- Tylko posprzątajcie po sobie!- krzyknął.- Himchan was zamorduje, jeśli zobaczy jakiś syf- ostrzegł i poszedł spać. Usłyszał jeszcze zrezygnowany głos Zelo.

- Nienawidzę cię, hyung- mruknął cicho maknae. Po dorm'ie raz jeszcze rozniósł się głośny śmiech lidera...

- Zamkniecie w końcu japy?!- w korytarzu nagle pojawił się Himchan. Złapał wnerwiony za klamkę od drzwi i nacisnął. Poniewczasie i on i Yongguk podjęli błąd, jakim było nie przekręcenie klucza. Tak drobna czynność, a jakim mogłaby okazać się ratunkiem dla biednych oczu visual'a i dla psychiki Zelo...

Himchan wkroczył do łazienki akurat w momencie, w którym lider zdążył ściągnąć z maknae jego dresowe spodnie i zajechać dłonią nawet głębiej... Jeśli wiecie, co mam na myśli. Visual zamarł w pół ruchu, spoglądając na Zelo, który w ułamku sekundy zerwał się do ucieczki.

- Aish, Himmie! Ty to masz wyczucie czasu- jęknął Yongguk.

- Ja ci zaraz pokażę moje wyczucie czasu- wysyczał i oscentacyjnie zamknął drzwi. Nie popełnił tego błędu, co lider i przekręcił powolnym ruchem kluczyk. 

Raper przełknął ciężko, pojmując, że powinien pójść w ślady Zelo i zwiać, kiedy jeszcze miał okazję... Wściekły Himchan. Nie życzył tego najgorszemu wrogowi...

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 1



Zelo westchnął ciężko i spakował ostatnią z bluzek do sporej torby. Upewnił się, że w plecaku ma wszystkie potrzebne książki i spojrzał na przyjaciółkę. Siedziała na jego łóżku i przeglądała jeden ze swoich komiksów. Całe szczęście miała dobry humor i nie zmuszała go, aby jej towarzyszył. Chyba psychicznie nie wytrzymałby treści... romantycznych historii, którymi dziewczyna się pasjonowała.

- Możemy iść- mruknął Zelo niemal cierpiętniczym tonem. Hyelin zamknęła niewielką książkę i odgarnęła grzywkę z czoła.

- Więc rusz dupcie i chodź. Mama i tak wścieka się, że siedzieć będziemy u niego. Wole nie denerwować jej jeszcze bardziej i wracać po nocach- dziewczyna chwyciła z oparcia krzesła swoją bluzę i pociągnęła chłopaka w stronę drzwi. Sądząc po tym, jak się opierał, naprawdę nie chciał spędzić kolejnych dwóch miesięcy w domu najlepszego przyjaciela jego rodziców.

Hyelien zbytnio mu się nie dziwiła. Yongguk był dla Zelo obcym człowiekiem. W dodatku chłopak nie lubił wchodzić na głowę ludziom, z którymi nie był chociaż na ty. Jednak jego rodzice uparli się, aby ich jedyny syn zamieszkał ze studentem w czasie, kiedy ci będą nagrywać jakiś film w Ameryce. Ani dla Hyelin, ani dla jej przyjaciela nie było dziwnym to, że aktorzy stawiali karierę ponad nauką i dobrem nastolatka. Zdążyli się już do tego przyzwyczaić. Dziewczyna zbyt często musiała słuchać płaczu i żalu przyjaciela, ponieważ jego rodzice widzieli w nim jedynie ładną buźkę i chwyt marketingowy.

Jednak głównym powodem, przez który Zelo nie chciał mieszkać u Yongguk'a było jego skrywane zauroczenie. Hyelin sama przed sobą musiała przyznać, że student był nieziemsko przystojny i z tego, co słyszała z ust przyjaciela, miał też przyjemny charakter i był bardzo wyrozumiały. Lubił też Zelo, ponieważ znał chłopaka od kiedy ten zaczął chodzić do gimnazjum, niestety nie w sposób, w jaki nastolatek by tego oczekiwał.

- Przepraszam cię, Lin. Ale Yongguk-hyung powiedział, że ma wieczorne zajęcia, a musi dać mi klucz do mieszkania- powiedział Zelo ze kruchą i poprawił plecak na ramieniu. 

Dziewczyna posłała mu uspokajający uśmiech i poklepała go po ręce.

- Spoko. Przynajmniej w końcu będę mogła pochwalić się dziewczynom, że byłam u jakiegoś chłopaka.

- Ej!- przygnębienie chłopaka zmieniło się w udawaną irytację.- A ja to się nie liczę?- Lin zlustrowała go od stóp do głów i przygryzła wargę, udając, że się zastanawia.

- Masz za małe mięśnie, jak na faceta- stwierdziła po chwili i ledwo uchyliła się przed ciosem w bok. Roześmiała się i wybiegła z domu na chodnik. Zelo zamknął drzwi na klucz i dogonił przyjaciółkę, czochrając jej włosy.- Aish! Trochę szacunku dla starszych!

- Po pierwsze, na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Po drugie, jesteś ode mnie starsza o zaledwie trzy godziny i trzynaście minut.

- No właśnie. Ryczałam przez trzy godziny dłużej od ciebie, a to oznacza, że jestem twoją nooną- Zelo prychnął i przekręcił oczami. Widać początkowe napięcie ustąpiło miejsca lekkiemu rozbawieniu. Przynjamniej na chwilę.

- Lepiej już chodźmy- chłopak złapał Lin za nadgarstek i pociągnął ją wzdłóż drogi.

Wieczór nie był zbyt nieprzyjemny, jednak unosząca się powoli mgła okrywała ulice Seulu. Zelo założył kaptur na głowę, kiedy wilgoć zaczęła skręcać jego blond wlosy w sprężynki. Zdmuchnął pojedyńczy kosmyk z czoła i skręcił. Prawdopodobnie lepiej byłoby, gdyby razem z Hyelin pojechali autobusem, jednak dziewczyna lubiła spacery, które stały się niemal rytuałem pary przyjaciół. Podczas ich zyczajowych przechadzek nie rozmawiali zbyt dużo. Słowa nie były konieczne. Między nimi istniała swoistego rodzaju nić komunikacji, przez którą wiele osób myślało, że byli razem. Nic bardziej mylnego.

- Daleko właściwie jest jego mieszkanie?- zapytała Lin, patrząc na przyjaciela przez ramię.

- Jeszcze jakieś piętnaście minut- Zelo spojrzał na zegarek.- O której masz być w domu?

- Najpóžniej o dziesiątej.

- Odprowadzę cię później.

- W porządku. A Yongguk-oppa na pewno nie ma nic przeciwko, żebyśmy uczyli się u niego?- Zelo pokręcił głową.

- Już ci mówiłem, że się zgodził.

- Skoro tak mówisz...- dziewczyna westchnęła.

Tak, jak powiedział Zelo, dotarli do mieszkania Yongguka w około piętnaście minut. Hyelin nieco inaczej wyobrażała sobie dom skromnego studenta. Tymczasem okazało się, że przyjaciel przyprowadził ją przed dosyć wysoki apartamentowiec, który przywodził na myśl drogi, wysmakowany tryb życia.

- Jesteś pewny, że Yongguk jest tylko studentem, a, no nie wiem, na przykład milionerem?

- Zapewniam cię, że to zwykły szary obywatel- Zelo parsknął śmiechem, widząc zszokowaną minę przyjaciółki. Złapał w dwa palce jej żuchwę, która przysłowiowo opadła jej niemal do kolan i nie siląc się na delikatność, uderzył nią w jej górną szczękę.- Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.

- Jak ja ci zaraz...- Lin odpchnęła rękę chłopaka i pobiegła za nim do schludnego, elegnckiego hallu. Zatrzymała się jednak w pół ruchu, kiedy portier zgromił ich wzrokiem. Odchrząknęła i skrzyżowała ramiona na piersi.- Mają tu nawet recepcjonistkę?- zapytała dziewczyna, kiedy Junhong podszedł do uśmiechającej się uprzejmie kobiety.

Atmosfera lekkiego przepychu sprawiła, że nastolatka poczuła się nieswojo. Otoczenie znaczenie różniło się od tego, które znała. Hyelin miała wrażenie, że kremowe ściany uwieńczone ornamentami, przypominające marmur kolumny, eleganckie meble, a nawet paproć stojąca blisko windy dawały jej do zrozumienia, że zdecydowanie nie pasowała do takiego świata. Co nie znaczyło, że wcale nie chciałaby stać się jego częścią. Na szczęście, była zbyt skromna, żeby się do tego przyznać.

- Hyung mieszka na czwartym piętrze. Winda, czy schody?- Zelo pstryknął Lin palcami tuż przed nosem, żeby oderwać ją od rozmyślań.

- Jakbyś musiał pytać- dziewczyna prychnęła. Nie było mowy, żeby wsiadła do tej ruszającej się trumny.- To apartamentowiec, czy hotel?- Lin wyciągnęła z kieszeni frotkę i upięła włosy w koński ogon. Powoli pokonywali kamienne stopnie.

- To nie hotel. Po prostu bardzo troszczą się tutaj o wygodę i bezpieczeństwo mieszkańców.

- Jesteś pewny, że ten twój student nie jest jakimś celebrytą?

- Szczerze mówiąc, wcale bym się nie zdziwił. Na szczęście, hyung jest inny niż moi rodzice- powiedział cicho chłopak, a w jego głosie dało dosłyszeć się żal. Dziewczyna znów westchnęła i poklepała chłopaka po ramieniu.

- Masz jeszcze mnie- Hyelin ułożyła usta w zabawny dzióbek.

- Niestety- stwierdził Zelo i uniósł kpiąco brew. Przekręciła oczami. Dobrze, że kochała go jak brata, inaczej już dawno zdzieliłaby go po dziobie.- To tu- Junhong skinął głową na jedne z drzwi, kiedy pokonali długi, wyściułany dywanem korytarz. Chłopak zapuakał do drzwi.

Po kilku sekundach przywitał ich szeroki uśmiech. Yongguk wyglądał znacznie lepiej na żywo. Glupie, stare zdjęcia nie były w stanie oddać tego, co w rzeczywistości widziały oczy. Student był wysoki, szczupły, ale pod lekko opiętym T-Shirtem odznaczał się umięsiony brzuch. Ciemne, przydługie włosy opadały mu na czoło w lekkich falach, przysłaniając nieznacznie niemal czarne oczy.

- Akurat miałem do ciebie dzwonić- do uszu Hyelin dotarł głęboki baryton. Nic dziwnego, że Zelo się w nim zabujał, pomyślała dziewczyna, skłaniając się na przywitanie.- To zapewne Hyelin?- zwrócił na nią swoją uwagę.

- Tak, dzień dobry. Mam nadzieję, że nie sprawiam problemu...

- Skądże, proszę, wejdźcie- chłopak przepuścił ich w progu.

Tak, jak dziewczyna się spodziewała, jej oczom ukazało się równie eleganckie, co reszta budynku pomieszczenie. Yongguk wprowadził ich do sporego salonu, który powitał nastolstków ciepłymi, jasnymi barwami i nieco staromodnymi meblami. Pokój przypominał jeden z tych, które dziewczyna widywała nieraz w swoich ulubionych mangach. Zupelnie, jakby nagle znaleźli się w małym pałacyku.

- Muszę już jechać. Tu masz klucze- Yongguk wręczył Zelo niewielki metalowy pęczek i ubrał skórzaną kurtkę. Lin siłą musiała się powstrzymać, żeby nie ostrzec studenta. Junhong zapewne w przeciągu kilku dni podzieje gdzieś swoje klucze, a drzwi będzie musiał otwierać wytrychem.- Zostawiłem wam w kuchni napoje i trochę przekąsek. Nie krępujcie się- porwał z komody kilka książek i ubrał buty.

- Nie trzeba było robić sobie problemu- powiedziała Lin, patrząc karcąco na przyjaciela, który nagle połknął własny język. Jego oczy błyszczały nienaturalnie, kiedy patrzył na Yongguka jak ciele na matkę.

- To żaden problem- chłopak puścił jej oczko i na powrót otworzył drzwi.- Gdyby coś się działo, dzwońcie- rzucił na odchodnym. Dziewczyna znów się skłoniła, nie przejmując się tym, że chłopak prawdopodobnie tego nie dostrzegł.

- Lepiej bierzmy się do roboty- Zelo odchrząknął. Nie skomentowała na głos jego zachowania, jednak chichrała się w duchu jak głupia.

Rozłożyli się na niskim, szklanym stoliku stojącym przed kanapą. Przeźroczysty blat szybko zapełnił się zaszytami, notatkami, długopisami i niestarannymi rysunkami Lin. Nie nawidziła matmy i to właśnie z nią miała problemy. Krzywiła się niemiłosiernie, kiedy Zelo tłumaczył skomplikowane regułki. Bawiła się kapką z długopisa i starała się słuchać uważnie definicji ciągu. Straciła poczucie czasu po kolejnych minutach rozwiązywania zadań.

Ziewnęła przeciągle. Zbliżała się dziesiąta.

- Skup się, nieuku- Junhong strzelił jej pstryczka w nos.

- I tak nie długo muszę wracać- przypomniała dziewczyna.

- To nie znaczy, że masz mnie ignorować.

- Twojego biadolenia nie da się ignorować- mruknęła Lin i parsknęła śmiechem, kiedy Zelo zaczął ją łaskotać.

Próbowała odepchnąć chłopaka, ponieważ ten znał idealnie każdy jej słaby punkt. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy śmiechu, kiedy opadli ciężko na ziemię. Lin próbowała wywinąć się z uchwytu przyjaciela, jednak jej kopanie i bicie spowodowały, że nastolatek mocniej przycisnął ją do paneli. Udało jej się sięgnąć po jedną z poduszek na kanapie.


- Złaź, debilu- warknęła, okladając chłopaka po głowie.

- Byłaś niegrzeczna, więc muszę cię ukarać- stwierdził Zelo z chytrym uśmiechem.

- Brzmisz jak stary zboczeniec- dalej nie mogła przestać się śmiać.

Ich zabawę zakłucił trzask drzwi. Momentalnie zastygli, spoglądając na uśmiechniętą twarz Yongguka. Jednak jego radość szybko przygasła, kiedy spostrzegł w jakiej pozycji znajdowały się nastolatki. Zelo natychmiast zerwał się do siadu i odchrząknął, próbując przerwać niezręczną ciszę. Lin natomiast podniosła się powoli i podparła na łokciach. Zmarszczyła brwi, kiedy po twarzy studenta przemknął cień, którego nie rozumiała. Szybko jednak przykrył go neutralny uśmiech.

- Mieliście się uczyć- zauważył żartobliwie, jednak Hyelin bez problemu dostrzegła rozgoryczoną nutę w jego głosie. Dziwne...

- Już skończyliśmy- wyjaśnił Junhong i odwrócił speszony wzrok. Yongguk spojrzał na niego i na krótki moment wyraz jego twarzy złagodniał. Niemożliwe...

- To prawda. Miałam już wracać do domu- powiedziała dziewczyna i wstała. Zelo podążył za jej ruchem.

- Odprowadzę cię- chłopak pozbierał książki i schował je do plecaka. Spojrzałam ukradkiem na studenta, jednak tym razem jego mina pozostała niewzruszona.

- Nie trzeba. Odwiązę ją- nastolatki spojrzały zdziwione na starszego.

- Proszę się nie kłopotać. To tylko pół godziny piechotą- Lin uśmiechnęła się z wdzięcznością, jednak pokręciła głową.

- To żaden problem. Poza tym, czułbym się winny, gdyby coś ci się stało.

- Ale...

- Hyelin, to naprawdę nie problem.

- Skoro pan tak mówi- po chwili zastanowienia wzruszyła bezradnie ramionami i poszła się ubrać.

- Jak wam poszło?- Yongguk spojrzał na Zelo, a ten zarumienił się lekko pod jego bacznym spojrzeniem.

- Dobrze.

- Poszłoby lepiej, gdyby Zelo był lepszym nauczycielem- stwierdziła nastolatka, wyłaniając się z korytarzyka. Ubierała w podskokach buta i uśmiechała się kpiąco.

- To ty jesteś niewdzięczną uczennicą- chłopak zmarszczył zabawnie nos i odpyskował pomimo zawstydzenia.

- Dobrze, że do muzyki masz lepszą cierpliwość niż do mnie- prychnęła Lin.- Jestem gotowa.

- Chodźmy więc- Yongguk nie skomenrował ich krótkiej wymiany zdań i wyszedł z mieszkania.

- Pojadę z wami- powiedział Junhong, nie chcąc, aby jego przyjaciółka czuła się nieswojo w obecności obcego mężczyzny. Ta posłała mu pełen wdzięczności uśmiech.

- W porządku, nie trzeba. Idź już spać. Widzę, że jesteś zmęczony- objęła go w pasie i cmoknęła na pożegnanie w policzek.

- Jesteś pewna?

- Tak, do jutra.

- Wpadnę jutro po ciebie.

- Dobrze. Dobranoc- dziewczyna pomachała mu i wyszła na korytarz. Stanęła przed studentem.

Gdyby był lepszym aktorem, może dałby radę ukryć gromy, które na ułamek sekundy pojawiły się w jego oczach. Lin omal nie roześmiała się na głos.

- Chodźmy- student podprowadził ją do windy.

- Wolałabym schodami- wyznała nieśmiało. Chłopak uniósł zdziwiony brwi, jednak skinął głową.

Zaprowadził ją na spory parking, znajdujący się pod fundamentami budynku.

- Długo się znacie?- zapytał niespodziewanie.

- Ja i Zelo?- zastanowiła się chwilę.- Prawie od dziesięciu lat.

- Widać, że jesteście ze sobą blisko- zazdrość? Zaledwie w kilka godzin po pierwszym spotkaniu?

- To mój najlepszy przyjaciel- przyznałam. Yongguk nacisnął niewielki przycisk na pilocie, a w półmroku zamigotały światła błękitnego sportowego samochodu. Zajęła miejsce po stronie pasażera i zapięła pasy. Poczekała, aż Yongguk usiądzie i zamknie drzwi. Kiedy włożył kluczyk do stacyjki, wzięła głęboki wdech i zapytała:

- Od jak dawna kochasz się w moim przyjacielu?

środa, 4 lutego 2015

Pożegnanie

Tytuł: Pożegnanie
Zespół: B.A.P
Gatunek: angst, romans, fluff
Pairing: DaeJae






- Co tak na mnie patrzycie? Mam dwie głowy, czy jak?- zapytałam, patrząc na przyjaciół, których miny prezentowały niebotyczne zdumienie.

Daehyun spojrzał na Youngjae'a. Jego twarz powlekła się głęboką czerwienią, kiedy wypowiedzialam na głos słowa, do których żaden z nich nie potrafił się przyznać. Mówi się, że miłość jest ślepa. Jednak ja zawsze myślałam, że dotyczy ona raczej zauroczenia, które prowadziło do cierpienia i podjęcia niewłaściwej decyzji. Nigdy nie spodziewałam się, że może ona zaślepić zakochanych w sobie ludzi w takim stopniu, że zwyczajnie nie byli w stanie wyznać sobie swoich uczuć. 


Może i nie byłam zbyt subtelna, ale minęłyby wieki, zanim moi przyjaciele przełamaliby wewnętrzny opór i powiedzieliby sobie wzjemnie prawdę. Doczekałabym się ich śmierci, albo nawet swojej, gdyby cały ten dramat potrwałby choć odrobinę dłużej. Chociaż, czy sama istota miłości nie jest dramatem zawartym w głębi tragedii?


- No, to ja was zostawiam, dziubaski- chwyciłam kurtkę z kanapy i pomachałam im na pożegnanie. Wyszłam z dorm'u B.A.P z szerokim uśmiechem na twarzy.


Jednak szybko popadłam w dziwną nostalgię. Przyjaźń była dla mnie najważniejsza. Ceniłam ją nawet bardziej od miłości. Jednak pomiędzy tymi dwoma uczuciami istniał specyficzny pomost, zależność, która czyniła je niesamowicie podobnymi. I dla miłości, i dla przyjaźni można zrobić wszystko. Poświęcić całego siebie dla dobra drugiego człowieka, nie zdając sobie sprawy, że w pewnym momencie przekracza się cienką barierę pomiędzy szczęściem, a rozpaczą. Pomiędzy miłością, a nienawiścią. 


Nie można zrobić kroku w tył. Nie można się wycofać z radykalności swoich decyzji. Po przejściu przez pewne drzwi spostrzega się, że klamka znajduje się jedynie po jednej stronie. Złośliwość losu sprawia, że po tej, do której nie ma się już dostępu. Jedynym co nam pozostaje, jest kroczenie na przód. Niestety, w moim przypadku podąrzanie wytyczoną ścieżką zaprowadziło mnie na samo dno głupoty i irracjonalności własnego postępowania. Sprawiło to, że stanęłam przed wrotami, które w ogóle nie miały klamek. Otaczała mnie ogromna przestrzeń, która była w rzeczywistości duszna i przytłaczająca. Jedynym wyjściem była ostateczna decyzja, która powieść mnie miała w dół, albo w górę... Jedyne, co mi zostało to łzy i ostatnie życzenie.


Miłość jest najcudowniejszym uczuciem na świecie. Jednak jest też okrutna i sprawia ból gorszy nawet od śmierci...




- Więc... rozszyfrowała nas twoja mała przyjaciółka?- zapytał Youngjae z lekką kpiną w głosie.

- Nasza przyjaciółka- poprawił Daehyun i oparł głowę na klatce piersiowej młodszego. Naciągnął na nich kołdrę i przykmnął powieki. Przez wiele tygodni ukrywał swoje uczucia, tylko po to, żeby jego obawy okazały się całkowicie zbędne.


- Jest mądrzejsza niż wygląda- stwierdził chłopak i pokręcił z uśmiechem głową.


- Mądrzejsza od nas, jak się okazuje. Cieszę się, że jest.


- Osobiście uważam, że czasem bywa zbyt wścibska, ale da się ją tolerować. 

Youngjae nachylił się nad głową starszego. Złożył na jego czole lekki pocałunek.

- Zrób to jeszcze raz- poprosił cicho Daehyun. Jego prośba została spełniona niemal natychmiast.


Youngjae przyciągnął starszego bliżej siebie i wtulił twarz w jego włosy. Całe szczęście Daehyun nie wiedział, że jego przyjaciółka również była w nim zakochana. Gdyby dostrzegł cierpienie w jej oczach, nigdy nie zgodziłby się na rozpoczęcie związku. Dziewczyna za wiele dla niego znaczyła. Przez pewien czas była nawet gotowa walczyć o jego uczucie. Raz powiedziała nawet, że jedynie śmierć byłaby w stanie odgrodzić ją od gorejącego serca. Youngjae pomyślał wtedy, że z dziewczyną było coś nie tak. Na szczęście po krótkim czasie zrozumiał, że ta miała po prostu dziwne poczucie humoru.


- Kocham cię- wyszeptał niespodziewanie Daehyun. Youngjae uśmiechnął się jeszcze bardziej i zaczął gładzić chłopaka po odsłoniętym ramieniu.


- Ja ciebie też- odpowiedział. Krótko po tym oboje zasnęli w przekonaniu, że ich szczęścia nic już nie zburzy...




- Wierzysz w duchy, oppa?- zapytałam, zaplatając palce tuż za plecami. Spojrzałam na Youngjae'a ze szczerym uśmiechem na twarzy. Ten pokręcił głową.

- Nie. Nie widać ich. Są tylko obrazem tęsknoty ludzi. Pomagają wypełnić pustkę w sercu, jednak sprawiają niesamowity ból, poruszając zakamarki duszy i pamięci, o których wolałoby się nie wiedzieć. Ich istnienia nie da się potwierdzić w racjonalny sposób.

- Miłość również nie jest racjonalna. Nie widać jej. Wypełnia putkę w sercu, jednak sprawia niesamowity ból. Porusza duszę, serce i pamięć, o których czasem chciałoby się zapomnieć- zacytowałam słowa chłopaka i spojrzałam w górę. Moje włosy zafalowały, tworząc wokół smukłe fale zlewające się z abstrakcyjnością tego dziwnego świata.- A jednak wierzysz w miłość.

- To nie to samo.

- Może i nie. Jednak nie możesz wykluczać istnienia czegoś, czego nie widziałeś lub doświadczyłeś.

- Wierzę w istnienie miłości.

- Jednak duchy są dla ciebie jedynie wytworem wyobraźni.

- Załóżmy, że istniałyby. Co robiłby na naszym świecie?- Youngjae skrzyżował ramiona na piersi.

- Rozpaczałyby i próbowały zakończyć nie dokończone sprawy- odpowiedziałam, czując ciepło ogarniające moją twarz. Przymknęłam powieki, pławiąc się w kojącej przyjemności.- Czasem próbowałyby rozliczyć się z cierpieniem i zrozumieć, czemu dotknęło właśnie je.

- Cierpienie wzbogaca- stwierdził chłopak.

- Pamiętaj o tym, kiedy dotknie ciebie i twoich bliskich. Pamiętaj też, że miłość jest lekarstwem na smutek, mimo, że sama go powoduje- zwróciłam się w jego stronę.- Rozstania bolą najbardziej, kiedy nadchodzą niespodziewanie. Brak pożegnania powoduje niedosyt i poczucie winy...

- Dlaczego mam wrażenie, że to nie jest tylko sen?

- Skąd wiesz, że rzeczywistość nie jest snem, a sen rzeczywistością? Pomiędzy skrajnościami bariery szybko się zacierają. Jednak gdyby to nie był sen, nie byłabym w stanie dłużej z tobą rozmawiać, prawda?- znów się uśmiechnęłam i oodetchnęłam głęboko. Czasem lepiej nie mówić "żegnaj"...



Obudził go dzwonek od drzwi. Razem z Daehyun'em wyszli zaskoczeni z sypialni, nie rozumiejąc, kto nachodzi ich o tak wczesnej porze. Kiedy w progu stanął Yongguk z dziwnie pobladłą twarzą, oboje nie potrafili powstrzymać wymykającego się na twarz szoku.

- Co się stało, hyung?- Daehyun wpuścił lidera do mieszkania. Ten przęłknął i nie wiedział, jak powiedzieć wokalistom to, o czym wcześniej się dowiedział.


- Niedaleko wzgórza znaleźli ciało młodej dziewczyny. Podobno popełniła samobójstwo. Godzinę temu zidentyfikowała ją rodzina.


- To okropne- Daehyun pokręcił głową, a szok obecny w jego oczach jeszcze się pogłębił.- Kim była ta dziewczyna?


"Czasem lepiej nie mówić 'żegnaj' " Youngjae usłyszał znajomy głos. Zwrócił się w stronę okna i zamrugał, kiedy dostrzegł dziwną mgiełkę w salonie. Była równie eteryczna, co wypowiedziane wcześniej zdanie. Chłopak zamarł.


- Daehyun, posłuchaj.... Ta dziewczyna to...- Yongguk przerwał, kiedy gardło ścisnęła mu niewidzialna dłoń. Była zbyt delikatna, żeby zrobić mu widoczną krzywdę, jednak wystarczająco okrutna, żeby sprawnie zamknąć mu usta. 


Bez pożegnań łatwiej było odejść, ponieważ nie musiało się tłumaczyć smutku obecnego w oczach. Smutku wywołanego poświęceniem dla dobra przyjaciela. Szkoda tylko, że spowodowany był on zjawiskiem niewidocznym i nieracjonalnym. Szkoda tylko, że można kochać tylko jedną osobę. Szkoda tylko, że jego miłość nigdy nie miała być moja...