Tytuł: Pożegnanie
Zespół: B.A.P
Gatunek: angst, romans, fluff
Pairing: DaeJae
- Co tak na mnie patrzycie? Mam dwie głowy, czy jak?- zapytałam, patrząc na przyjaciół, których miny prezentowały niebotyczne zdumienie.
Daehyun spojrzał na Youngjae'a. Jego twarz powlekła się głęboką czerwienią, kiedy wypowiedzialam na głos słowa, do których żaden z nich nie potrafił się przyznać. Mówi się, że miłość jest ślepa. Jednak ja zawsze myślałam, że dotyczy ona raczej zauroczenia, które prowadziło do cierpienia i podjęcia niewłaściwej decyzji. Nigdy nie spodziewałam się, że może ona zaślepić zakochanych w sobie ludzi w takim stopniu, że zwyczajnie nie byli w stanie wyznać sobie swoich uczuć.
Może i nie byłam zbyt subtelna, ale minęłyby wieki, zanim moi przyjaciele przełamaliby wewnętrzny opór i powiedzieliby sobie wzjemnie prawdę. Doczekałabym się ich śmierci, albo nawet swojej, gdyby cały ten dramat potrwałby choć odrobinę dłużej. Chociaż, czy sama istota miłości nie jest dramatem zawartym w głębi tragedii?
- No, to ja was zostawiam, dziubaski- chwyciłam kurtkę z kanapy i pomachałam im na pożegnanie. Wyszłam z dorm'u B.A.P z szerokim uśmiechem na twarzy.
Jednak szybko popadłam w dziwną nostalgię. Przyjaźń była dla mnie najważniejsza. Ceniłam ją nawet bardziej od miłości. Jednak pomiędzy tymi dwoma uczuciami istniał specyficzny pomost, zależność, która czyniła je niesamowicie podobnymi. I dla miłości, i dla przyjaźni można zrobić wszystko. Poświęcić całego siebie dla dobra drugiego człowieka, nie zdając sobie sprawy, że w pewnym momencie przekracza się cienką barierę pomiędzy szczęściem, a rozpaczą. Pomiędzy miłością, a nienawiścią.
Nie można zrobić kroku w tył. Nie można się wycofać z radykalności swoich decyzji. Po przejściu przez pewne drzwi spostrzega się, że klamka znajduje się jedynie po jednej stronie. Złośliwość losu sprawia, że po tej, do której nie ma się już dostępu. Jedynym co nam pozostaje, jest kroczenie na przód. Niestety, w moim przypadku podąrzanie wytyczoną ścieżką zaprowadziło mnie na samo dno głupoty i irracjonalności własnego postępowania. Sprawiło to, że stanęłam przed wrotami, które w ogóle nie miały klamek. Otaczała mnie ogromna przestrzeń, która była w rzeczywistości duszna i przytłaczająca. Jedynym wyjściem była ostateczna decyzja, która powieść mnie miała w dół, albo w górę... Jedyne, co mi zostało to łzy i ostatnie życzenie.
Miłość jest najcudowniejszym uczuciem na świecie. Jednak jest też okrutna i sprawia ból gorszy nawet od śmierci...
- Więc... rozszyfrowała nas twoja mała przyjaciółka?- zapytał Youngjae z lekką kpiną w głosie.
- Nasza przyjaciółka- poprawił Daehyun i oparł głowę na klatce piersiowej młodszego. Naciągnął na nich kołdrę i przykmnął powieki. Przez wiele tygodni ukrywał swoje uczucia, tylko po to, żeby jego obawy okazały się całkowicie zbędne.
- Jest mądrzejsza niż wygląda- stwierdził chłopak i pokręcił z uśmiechem głową.
- Mądrzejsza od nas, jak się okazuje. Cieszę się, że jest.
- Osobiście uważam, że czasem bywa zbyt wścibska, ale da się ją tolerować.
Youngjae nachylił się nad głową starszego. Złożył na jego czole lekki pocałunek.
- Zrób to jeszcze raz- poprosił cicho Daehyun. Jego prośba została spełniona niemal natychmiast.
Youngjae przyciągnął starszego bliżej siebie i wtulił twarz w jego włosy. Całe szczęście Daehyun nie wiedział, że jego przyjaciółka również była w nim zakochana. Gdyby dostrzegł cierpienie w jej oczach, nigdy nie zgodziłby się na rozpoczęcie związku. Dziewczyna za wiele dla niego znaczyła. Przez pewien czas była nawet gotowa walczyć o jego uczucie. Raz powiedziała nawet, że jedynie śmierć byłaby w stanie odgrodzić ją od gorejącego serca. Youngjae pomyślał wtedy, że z dziewczyną było coś nie tak. Na szczęście po krótkim czasie zrozumiał, że ta miała po prostu dziwne poczucie humoru.
- Kocham cię- wyszeptał niespodziewanie Daehyun. Youngjae uśmiechnął się jeszcze bardziej i zaczął gładzić chłopaka po odsłoniętym ramieniu.
- Ja ciebie też- odpowiedział. Krótko po tym oboje zasnęli w przekonaniu, że ich szczęścia nic już nie zburzy...
- Wierzysz w duchy, oppa?- zapytałam, zaplatając palce tuż za plecami. Spojrzałam na Youngjae'a ze szczerym uśmiechem na twarzy. Ten pokręcił głową.
Obudził go dzwonek od drzwi. Razem z Daehyun'em wyszli zaskoczeni z sypialni, nie rozumiejąc, kto nachodzi ich o tak wczesnej porze. Kiedy w progu stanął Yongguk z dziwnie pobladłą twarzą, oboje nie potrafili powstrzymać wymykającego się na twarz szoku.
- Co się stało, hyung?- Daehyun wpuścił lidera do mieszkania. Ten przęłknął i nie wiedział, jak powiedzieć wokalistom to, o czym wcześniej się dowiedział.
- Niedaleko wzgórza znaleźli ciało młodej dziewczyny. Podobno popełniła samobójstwo. Godzinę temu zidentyfikowała ją rodzina.
- To okropne- Daehyun pokręcił głową, a szok obecny w jego oczach jeszcze się pogłębił.- Kim była ta dziewczyna?
"Czasem lepiej nie mówić 'żegnaj' " Youngjae usłyszał znajomy głos. Zwrócił się w stronę okna i zamrugał, kiedy dostrzegł dziwną mgiełkę w salonie. Była równie eteryczna, co wypowiedziane wcześniej zdanie. Chłopak zamarł.
- Daehyun, posłuchaj.... Ta dziewczyna to...- Yongguk przerwał, kiedy gardło ścisnęła mu niewidzialna dłoń. Była zbyt delikatna, żeby zrobić mu widoczną krzywdę, jednak wystarczająco okrutna, żeby sprawnie zamknąć mu usta.
Bez pożegnań łatwiej było odejść, ponieważ nie musiało się tłumaczyć smutku obecnego w oczach. Smutku wywołanego poświęceniem dla dobra przyjaciela. Szkoda tylko, że spowodowany był on zjawiskiem niewidocznym i nieracjonalnym. Szkoda tylko, że można kochać tylko jedną osobę. Szkoda tylko, że jego miłość nigdy nie miała być moja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Zostaw opinie- pochwal, skrytykuj. Przyjme to na klatę!