Zelo westchnął ciężko i spakował ostatnią z bluzek do sporej torby. Upewnił się, że w plecaku ma wszystkie potrzebne książki i spojrzał na przyjaciółkę. Siedziała na jego łóżku i przeglądała jeden ze swoich komiksów. Całe szczęście miała dobry humor i nie zmuszała go, aby jej towarzyszył. Chyba psychicznie nie wytrzymałby treści... romantycznych historii, którymi dziewczyna się pasjonowała.
- Możemy iść- mruknął Zelo niemal cierpiętniczym tonem. Hyelin zamknęła niewielką książkę i odgarnęła grzywkę z czoła.
- Więc rusz dupcie i chodź. Mama i tak wścieka się, że siedzieć będziemy u niego. Wole nie denerwować jej jeszcze bardziej i wracać po nocach- dziewczyna chwyciła z oparcia krzesła swoją bluzę i pociągnęła chłopaka w stronę drzwi. Sądząc po tym, jak się opierał, naprawdę nie chciał spędzić kolejnych dwóch miesięcy w domu najlepszego przyjaciela jego rodziców.
Hyelien zbytnio mu się nie dziwiła. Yongguk był dla Zelo obcym człowiekiem. W dodatku chłopak nie lubił wchodzić na głowę ludziom, z którymi nie był chociaż na ty. Jednak jego rodzice uparli się, aby ich jedyny syn zamieszkał ze studentem w czasie, kiedy ci będą nagrywać jakiś film w Ameryce. Ani dla Hyelin, ani dla jej przyjaciela nie było dziwnym to, że aktorzy stawiali karierę ponad nauką i dobrem nastolatka. Zdążyli się już do tego przyzwyczaić. Dziewczyna zbyt często musiała słuchać płaczu i żalu przyjaciela, ponieważ jego rodzice widzieli w nim jedynie ładną buźkę i chwyt marketingowy.
Jednak głównym powodem, przez który Zelo nie chciał mieszkać u Yongguk'a było jego skrywane zauroczenie. Hyelin sama przed sobą musiała przyznać, że student był nieziemsko przystojny i z tego, co słyszała z ust przyjaciela, miał też przyjemny charakter i był bardzo wyrozumiały. Lubił też Zelo, ponieważ znał chłopaka od kiedy ten zaczął chodzić do gimnazjum, niestety nie w sposób, w jaki nastolatek by tego oczekiwał.
- Przepraszam cię, Lin. Ale Yongguk-hyung powiedział, że ma wieczorne zajęcia, a musi dać mi klucz do mieszkania- powiedział Zelo ze kruchą i poprawił plecak na ramieniu.
Dziewczyna posłała mu uspokajający uśmiech i poklepała go po ręce.
- Spoko. Przynajmniej w końcu będę mogła pochwalić się dziewczynom, że byłam u jakiegoś chłopaka.
- Ej!- przygnębienie chłopaka zmieniło się w udawaną irytację.- A ja to się nie liczę?- Lin zlustrowała go od stóp do głów i przygryzła wargę, udając, że się zastanawia.
- Masz za małe mięśnie, jak na faceta- stwierdziła po chwili i ledwo uchyliła się przed ciosem w bok. Roześmiała się i wybiegła z domu na chodnik. Zelo zamknął drzwi na klucz i dogonił przyjaciółkę, czochrając jej włosy.- Aish! Trochę szacunku dla starszych!
- Po pierwsze, na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Po drugie, jesteś ode mnie starsza o zaledwie trzy godziny i trzynaście minut.
- No właśnie. Ryczałam przez trzy godziny dłużej od ciebie, a to oznacza, że jestem twoją nooną- Zelo prychnął i przekręcił oczami. Widać początkowe napięcie ustąpiło miejsca lekkiemu rozbawieniu. Przynjamniej na chwilę.
- Lepiej już chodźmy- chłopak złapał Lin za nadgarstek i pociągnął ją wzdłóż drogi.
Wieczór nie był zbyt nieprzyjemny, jednak unosząca się powoli mgła okrywała ulice Seulu. Zelo założył kaptur na głowę, kiedy wilgoć zaczęła skręcać jego blond wlosy w sprężynki. Zdmuchnął pojedyńczy kosmyk z czoła i skręcił. Prawdopodobnie lepiej byłoby, gdyby razem z Hyelin pojechali autobusem, jednak dziewczyna lubiła spacery, które stały się niemal rytuałem pary przyjaciół. Podczas ich zyczajowych przechadzek nie rozmawiali zbyt dużo. Słowa nie były konieczne. Między nimi istniała swoistego rodzaju nić komunikacji, przez którą wiele osób myślało, że byli razem. Nic bardziej mylnego.
- Daleko właściwie jest jego mieszkanie?- zapytała Lin, patrząc na przyjaciela przez ramię.
- Jeszcze jakieś piętnaście minut- Zelo spojrzał na zegarek.- O której masz być w domu?
- Najpóžniej o dziesiątej.
- Odprowadzę cię później.
- W porządku. A Yongguk-oppa na pewno nie ma nic przeciwko, żebyśmy uczyli się u niego?- Zelo pokręcił głową.
- Już ci mówiłem, że się zgodził.
- Skoro tak mówisz...- dziewczyna westchnęła.
Tak, jak powiedział Zelo, dotarli do mieszkania Yongguka w około piętnaście minut. Hyelin nieco inaczej wyobrażała sobie dom skromnego studenta. Tymczasem okazało się, że przyjaciel przyprowadził ją przed dosyć wysoki apartamentowiec, który przywodził na myśl drogi, wysmakowany tryb życia.
- Jesteś pewny, że Yongguk jest tylko studentem, a, no nie wiem, na przykład milionerem?
- Zapewniam cię, że to zwykły szary obywatel- Zelo parsknął śmiechem, widząc zszokowaną minę przyjaciółki. Złapał w dwa palce jej żuchwę, która przysłowiowo opadła jej niemal do kolan i nie siląc się na delikatność, uderzył nią w jej górną szczękę.- Zamknij buzię, bo ci mucha wleci.
- Jak ja ci zaraz...- Lin odpchnęła rękę chłopaka i pobiegła za nim do schludnego, elegnckiego hallu. Zatrzymała się jednak w pół ruchu, kiedy portier zgromił ich wzrokiem. Odchrząknęła i skrzyżowała ramiona na piersi.- Mają tu nawet recepcjonistkę?- zapytała dziewczyna, kiedy Junhong podszedł do uśmiechającej się uprzejmie kobiety.
Atmosfera lekkiego przepychu sprawiła, że nastolatka poczuła się nieswojo. Otoczenie znaczenie różniło się od tego, które znała. Hyelin miała wrażenie, że kremowe ściany uwieńczone ornamentami, przypominające marmur kolumny, eleganckie meble, a nawet paproć stojąca blisko windy dawały jej do zrozumienia, że zdecydowanie nie pasowała do takiego świata. Co nie znaczyło, że wcale nie chciałaby stać się jego częścią. Na szczęście, była zbyt skromna, żeby się do tego przyznać.
- Hyung mieszka na czwartym piętrze. Winda, czy schody?- Zelo pstryknął Lin palcami tuż przed nosem, żeby oderwać ją od rozmyślań.
- Jakbyś musiał pytać- dziewczyna prychnęła. Nie było mowy, żeby wsiadła do tej ruszającej się trumny.- To apartamentowiec, czy hotel?- Lin wyciągnęła z kieszeni frotkę i upięła włosy w koński ogon. Powoli pokonywali kamienne stopnie.
- To nie hotel. Po prostu bardzo troszczą się tutaj o wygodę i bezpieczeństwo mieszkańców.
- Jesteś pewny, że ten twój student nie jest jakimś celebrytą?
- Szczerze mówiąc, wcale bym się nie zdziwił. Na szczęście, hyung jest inny niż moi rodzice- powiedział cicho chłopak, a w jego głosie dało dosłyszeć się żal. Dziewczyna znów westchnęła i poklepała chłopaka po ramieniu.
- Masz jeszcze mnie- Hyelin ułożyła usta w zabawny dzióbek.
- Niestety- stwierdził Zelo i uniósł kpiąco brew. Przekręciła oczami. Dobrze, że kochała go jak brata, inaczej już dawno zdzieliłaby go po dziobie.- To tu- Junhong skinął głową na jedne z drzwi, kiedy pokonali długi, wyściułany dywanem korytarz. Chłopak zapuakał do drzwi.
Po kilku sekundach przywitał ich szeroki uśmiech. Yongguk wyglądał znacznie lepiej na żywo. Glupie, stare zdjęcia nie były w stanie oddać tego, co w rzeczywistości widziały oczy. Student był wysoki, szczupły, ale pod lekko opiętym T-Shirtem odznaczał się umięsiony brzuch. Ciemne, przydługie włosy opadały mu na czoło w lekkich falach, przysłaniając nieznacznie niemal czarne oczy.
- Akurat miałem do ciebie dzwonić- do uszu Hyelin dotarł głęboki baryton. Nic dziwnego, że Zelo się w nim zabujał, pomyślała dziewczyna, skłaniając się na przywitanie.- To zapewne Hyelin?- zwrócił na nią swoją uwagę.
- Tak, dzień dobry. Mam nadzieję, że nie sprawiam problemu...
- Skądże, proszę, wejdźcie- chłopak przepuścił ich w progu.
Tak, jak dziewczyna się spodziewała, jej oczom ukazało się równie eleganckie, co reszta budynku pomieszczenie. Yongguk wprowadził ich do sporego salonu, który powitał nastolstków ciepłymi, jasnymi barwami i nieco staromodnymi meblami. Pokój przypominał jeden z tych, które dziewczyna widywała nieraz w swoich ulubionych mangach. Zupelnie, jakby nagle znaleźli się w małym pałacyku.
- Muszę już jechać. Tu masz klucze- Yongguk wręczył Zelo niewielki metalowy pęczek i ubrał skórzaną kurtkę. Lin siłą musiała się powstrzymać, żeby nie ostrzec studenta. Junhong zapewne w przeciągu kilku dni podzieje gdzieś swoje klucze, a drzwi będzie musiał otwierać wytrychem.- Zostawiłem wam w kuchni napoje i trochę przekąsek. Nie krępujcie się- porwał z komody kilka książek i ubrał buty.
- Nie trzeba było robić sobie problemu- powiedziała Lin, patrząc karcąco na przyjaciela, który nagle połknął własny język. Jego oczy błyszczały nienaturalnie, kiedy patrzył na Yongguka jak ciele na matkę.
- To żaden problem- chłopak puścił jej oczko i na powrót otworzył drzwi.- Gdyby coś się działo, dzwońcie- rzucił na odchodnym. Dziewczyna znów się skłoniła, nie przejmując się tym, że chłopak prawdopodobnie tego nie dostrzegł.
- Lepiej bierzmy się do roboty- Zelo odchrząknął. Nie skomentowała na głos jego zachowania, jednak chichrała się w duchu jak głupia.
Rozłożyli się na niskim, szklanym stoliku stojącym przed kanapą. Przeźroczysty blat szybko zapełnił się zaszytami, notatkami, długopisami i niestarannymi rysunkami Lin. Nie nawidziła matmy i to właśnie z nią miała problemy. Krzywiła się niemiłosiernie, kiedy Zelo tłumaczył skomplikowane regułki. Bawiła się kapką z długopisa i starała się słuchać uważnie definicji ciągu. Straciła poczucie czasu po kolejnych minutach rozwiązywania zadań.
Ziewnęła przeciągle. Zbliżała się dziesiąta.
- Skup się, nieuku- Junhong strzelił jej pstryczka w nos.
- I tak nie długo muszę wracać- przypomniała dziewczyna.
- To nie znaczy, że masz mnie ignorować.
- Twojego biadolenia nie da się ignorować- mruknęła Lin i parsknęła śmiechem, kiedy Zelo zaczął ją łaskotać.
Próbowała odepchnąć chłopaka, ponieważ ten znał idealnie każdy jej słaby punkt. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy śmiechu, kiedy opadli ciężko na ziemię. Lin próbowała wywinąć się z uchwytu przyjaciela, jednak jej kopanie i bicie spowodowały, że nastolatek mocniej przycisnął ją do paneli. Udało jej się sięgnąć po jedną z poduszek na kanapie.
- Złaź, debilu- warknęła, okladając chłopaka po głowie.
- Byłaś niegrzeczna, więc muszę cię ukarać- stwierdził Zelo z chytrym uśmiechem.
- Brzmisz jak stary zboczeniec- dalej nie mogła przestać się śmiać.
Ich zabawę zakłucił trzask drzwi. Momentalnie zastygli, spoglądając na uśmiechniętą twarz Yongguka. Jednak jego radość szybko przygasła, kiedy spostrzegł w jakiej pozycji znajdowały się nastolatki. Zelo natychmiast zerwał się do siadu i odchrząknął, próbując przerwać niezręczną ciszę. Lin natomiast podniosła się powoli i podparła na łokciach. Zmarszczyła brwi, kiedy po twarzy studenta przemknął cień, którego nie rozumiała. Szybko jednak przykrył go neutralny uśmiech.
- Mieliście się uczyć- zauważył żartobliwie, jednak Hyelin bez problemu dostrzegła rozgoryczoną nutę w jego głosie. Dziwne...
- Już skończyliśmy- wyjaśnił Junhong i odwrócił speszony wzrok. Yongguk spojrzał na niego i na krótki moment wyraz jego twarzy złagodniał. Niemożliwe...
- To prawda. Miałam już wracać do domu- powiedziała dziewczyna i wstała. Zelo podążył za jej ruchem.
- Odprowadzę cię- chłopak pozbierał książki i schował je do plecaka. Spojrzałam ukradkiem na studenta, jednak tym razem jego mina pozostała niewzruszona.
- Nie trzeba. Odwiązę ją- nastolatki spojrzały zdziwione na starszego.
- Proszę się nie kłopotać. To tylko pół godziny piechotą- Lin uśmiechnęła się z wdzięcznością, jednak pokręciła głową.
- To żaden problem. Poza tym, czułbym się winny, gdyby coś ci się stało.
- Ale...
- Hyelin, to naprawdę nie problem.
- Skoro pan tak mówi- po chwili zastanowienia wzruszyła bezradnie ramionami i poszła się ubrać.
- Jak wam poszło?- Yongguk spojrzał na Zelo, a ten zarumienił się lekko pod jego bacznym spojrzeniem.
- Dobrze.
- Poszłoby lepiej, gdyby Zelo był lepszym nauczycielem- stwierdziła nastolatka, wyłaniając się z korytarzyka. Ubierała w podskokach buta i uśmiechała się kpiąco.
- To ty jesteś niewdzięczną uczennicą- chłopak zmarszczył zabawnie nos i odpyskował pomimo zawstydzenia.
- Dobrze, że do muzyki masz lepszą cierpliwość niż do mnie- prychnęła Lin.- Jestem gotowa.
- Chodźmy więc- Yongguk nie skomenrował ich krótkiej wymiany zdań i wyszedł z mieszkania.
- Pojadę z wami- powiedział Junhong, nie chcąc, aby jego przyjaciółka czuła się nieswojo w obecności obcego mężczyzny. Ta posłała mu pełen wdzięczności uśmiech.
- W porządku, nie trzeba. Idź już spać. Widzę, że jesteś zmęczony- objęła go w pasie i cmoknęła na pożegnanie w policzek.
- Jesteś pewna?
- Tak, do jutra.
- Wpadnę jutro po ciebie.
- Dobrze. Dobranoc- dziewczyna pomachała mu i wyszła na korytarz. Stanęła przed studentem.
Gdyby był lepszym aktorem, może dałby radę ukryć gromy, które na ułamek sekundy pojawiły się w jego oczach. Lin omal nie roześmiała się na głos.
- Chodźmy- student podprowadził ją do windy.
- Wolałabym schodami- wyznała nieśmiało. Chłopak uniósł zdziwiony brwi, jednak skinął głową.
Zaprowadził ją na spory parking, znajdujący się pod fundamentami budynku.
- Długo się znacie?- zapytał niespodziewanie.
- Ja i Zelo?- zastanowiła się chwilę.- Prawie od dziesięciu lat.
- Widać, że jesteście ze sobą blisko- zazdrość? Zaledwie w kilka godzin po pierwszym spotkaniu?
- To mój najlepszy przyjaciel- przyznałam. Yongguk nacisnął niewielki przycisk na pilocie, a w półmroku zamigotały światła błękitnego sportowego samochodu. Zajęła miejsce po stronie pasażera i zapięła pasy. Poczekała, aż Yongguk usiądzie i zamknie drzwi. Kiedy włożył kluczyk do stacyjki, wzięła głęboki wdech i zapytała:
- Od jak dawna kochasz się w moim przyjacielu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Zostaw opinie- pochwal, skrytykuj. Przyjme to na klatę!